Postanowiłam, że zanim powieszę post o technice mycia włosów ziołami ajurwedyjskimi, po kolei pokażę Wam efekty, jakie daje każdy ziołowy proszek. W poprzednim poście była to reetha, dzisiaj pokażę Wam włosy po shikakai.
Jak widzicie na zdjęciu, używam shikakai paczkowanego przez Hesha, ale produkt ten ma też Khadi i być może jeszcze inne firmy. Jestem wierna Heshowi, ponieważ na allegro 100 gramową paczuszkę można dostać już za ok. 8 złotych, natomiast Khadi sprzedaje 150g za ok. 30 złotych. Biorąc pod uwagę, iż nie jest to produkt wydajny, warto zamówić najtańszą opcję od razu po kilka opakowań (jeśli tak jak ja na codzień korzystacie z shikakai czy rithy).
Dlaczego shikakai myje?
Shikakai to nazwa dla proszku powstałego ze zmielenia orzechów rośliny Acacia concinna. Orzechy zawierają saponiny, czyli naturalne surfaktanty odpowiadające za efekt myjący (tak samo jak korzeń mydlicy, reetha oraz wiele innych surowców roślinych).
Jakie właściwości ma shikakai?
Przede wszystkim ma naprawdę silny potencjał myjący, według mnie znacznie silniejszy niż reetha. Oczywiście pod tym względem ustępuje tradycyjnym szamponom i nadal znajduje się w kategorii łagodnych środków myjących. Jeżeli jakikolwiek naturalny składnik myjący sprawiał Wam kłopot i nie domywał włosów lub jeszcze nie sięgaliście po takie składniki i obawiacie się tłustych włosów, warto zacząć od shikakai. Choć z drugiej strony myślę, że jak na pierwszy raz to jest to również trochę upierdliwy składnik, bardziej niż choćby reetha. Uważam, że jest troszkę mniej wydajny a sama papka gorzej współpracuje z włosami. Z drugiej strony pasta z shikakai tworzy naturalny peeling, który można wykonać na skórze głowy.
A tym bardziej, że według ajurwedy shikakai ma właściwości przeciwłupieżowe. Dodatkowo ma wzmacniać cebulki włosów i promować wzrost nowych. Czy tak jest naprawdę - nie mogę ocenić, gdyż tropienie baby hair to dla mnie zbyt wysoki stopień wtajemniczenia. Natomiast mogę potwierdzić, że:
- shikakai świetnie współpracuje z zabiegiem olejowania; można sobie pofolgować z ilością oleju
- nie plącze włosów, wręcz przeciwnie, ułatwia rozczesywanie
- nadaje się do wykonania peelingu skóry głowy, jeśli ktoś takiego zabiegu potrzebuje
- nie daje efektu skrzypiących włosów vide nie tworzy siana
(- i pięknie pachnie, tak ostro i dramatycznie, ale tutaj pewnie nikt się ze mną nie zgodzi :D)
Technika mycia
Na moje włosy za łopatki stosuję 3-4 łyżki shikakai i na oko mieszam z ciepłą wodą. Konsystencję należy sobie wedle upodobań wypośrodkować, omijając stan zbyt rzadki i zbyt gęsty.
Tutaj technika jest ważna: pastę nanosimy powoli opuszkami paców i wcieramy w skórę głowy (tak samo jak wcierkę). Staramy się nanieść shikakai na każdy rejon skalpu. Następnie wykonujemy dokładny masaż i powoli przesuwamy dłońmi pastę wzdłuż włosów. Na tym etapie często opłukuję włosy wodą, tak żeby rozrzedzić pastę i ułatwić jej migrację ku końcom włosów.
Można również przetrzymać shikakai 10-15 minut na skórze głowy i dopiero potem spłukać, szczególnie polecam tę opcję przy obfitym olejowaniu :-)
Uważajcie, żeby shikakai nie dostało się do oczu, gdyż może je podrażnić!
Efekty
Tym razem bardziej zaangażowałam się w proces fotografowania. Na niektórych zdjęciach efekt po koczku ślimaczku a na innych po rozczesaniu.
Na początek zdjęcie bez lampy:
Oraz dwa z lampą:
Do sprawdzenia mamy jeszcze korzeń juki i mieszankę Heenarę.
Pozdrawiam :)
Same zalety :) nie próbowałam jeszcze takiej metody mycia.
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie :)
UsuńŚliczne włoski, ja lubię mycie odżywką, ale mojej ulubionej już nie kupię, bo zmienili skład :(
OdpowiedzUsuńNiefajnie, a która to była?
Usuńa widzisz, musze w takim razie samo shikaki wyprobowac.
OdpowiedzUsuńdo tej pory mialam te mieszanki khadi (udalo mi sie dorwac na wyprzedazy z powodu krotkiego terminu waznosci), jak zauwazylas wydajne one nie sa ;) wiec zakup puszeczki za 30 zl ktora starcza na 10 myc to lekkka przedada.
Przerzucilam sie wiec na hesh heenara- w sumie one wszystkie bazuja na reecie i shikaki, roznia sie dodatkami, natomiast dzialanie maja podobne. Heenara ma jakas taka dziwna metaliczna nutke zapachowa ktora mnie troche denerwuje wiec dodaje do mieszanki kilka kropelek olejku rozmarynowego.
Uwielbiam efekt jaki daje mycie ziolami. Jesli chodzi o babyhair to ja tez nie jestem ekspertem tropienia ale juz grzywki nad czolem nie sposob przeoczyc :)
Jedyna wada mycia ziolami- brudna lazienka ;) i czasem heenara mi potrafi skorki i paznokcie jakby zabarwic
Oj tak, w Heenarze jest jeszcze Lawsonia, Amla i Maka, więc może odrobinę przyciemnić włosy (i zafarbować skórę pod paznokciem :P). U brunetek może nie być tego widać, ale u blondynek przy regularnym używaniu na pewno byłaby różnica ;) Szkoda, że nie ma takiej mieszanki z Hesha lekko rozjaśniającej... ale może jak będę regularnie stosować np. reethę z mocnym naparem rumianku, kto wie ;)
UsuńW ogóle Heenara i reetha mają bardzo dobre opinie w internecie, shikakai trochę gorsze, może właśnie dlatego, że stosunkowo mocno szoruje :)
Będę musiała wypróbować :D
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńA czy ona pogrubia trochę włosy tak jak henna? Lub też może któreś z tych ziół do mycia tak działa? Nie chciałabym farbować a mam bardzo cienkie więc tak trochę życzeniowo pomyślałam, że może te zioła tak działają. ;)
OdpowiedzUsuńMasz na myśli, czy po shikakai rosną grubsze nowe włosy, czy że pogrubia je do następnego mycia? U mnie żaden środek nie spowodował, żeby nowe włosy rosły grubsze. Co do tego drugiego to również nie zaobserwowałam takiego efektu ani po shikakai ani po czymkolwiek innym :)
UsuńTfu, oczywiście po jajku włosy wydają się grubsze! :P
UsuńMiałam na myśli taki efekt krótkotrwały : ) bo henna pogrubia włosy, a jeśli w Heenarze jest obecna Lawsonia, to henna jest ekstraktem właśnie z Lawsonii, Tylko,, że to wymaga dłuższego czasu kontaktu tych substancji z włosem i środowiska kwaśńego. Więc jest to raczej niemożliwe aby podczas mycia osiągnąć taki efekt. Ale chciałam się upewnić.
OdpowiedzUsuńJa troszkę nie na temat. Chce zacząć myć włosy maskami i w związku z tym mam pytanie. Czy po takim myciu nakładać jeszcze odżywkę czy maske tak jak się to robi po myciu szamponem? Mylam włosy juz kilka razy odzywka Nivea, ale widzę, że jej nie polecasz ze względu na silikony. Najgorsze jest to, że moja łazienkę zalewa ogromna ilość kosmetyków do wlosow. Na początku kupowałam wszystko co wpadło w moje ręce i taki jest efekt. Tez chciałabym zrezygnować z silikonow i okazuje się, że większość z tego co mam powinno wylądować w koszu. Trochę szkoda. Nie wiem teraz czy zużyć to co mam a potem zacząć już taka prawidłową pielęgnację czy lepiej od razy pozbyć się wszystkiego, kupić dwie dobre maski i zacząć od dziś.
OdpowiedzUsuńAnonimku, po myciu maską nie trzeba nakładać już odżywek, ALE jeśli jest to maska bez oszałamiających wartości pielęgnacyjnych (np. jakiś lekki Kallos), można coś dołożyć, szczególnie jeśli mowa o samych końcówkach. Odżywki Nivea polecam jak najbardziej, u mnie się sprawdzają, zawsze do nich wracam. Nie musisz wyrzucać silikonowych masek, czasami jest jednak tak, że włosy są tak zalepione silikonami, że co-wash nie daje sobie z tym rady i mamy wrażenie, że "odżywki nie myją włosów". Trzeba to sobie samemu wyważyć, co nam odpowiada i pasuje.
Usuńa wlasnie mi sie wydaje ze wlosy odkad stosuje ziolowe szampony rosna grubsze. to juz jakies 4 miesiace regularnego stosowania, przy czym gdy mam mozliwosc- staram sie przetrzymac nalozone ziolka pod czepkiem na pol godzinki (raz w tygodniu). wczesniej stosowalam henne do koloryzacji ale mam wrazenie ze po heenarze sa mocniejsze (a moze tak dziala odstawienie szkodliwej chemii???)
OdpowiedzUsuńchodzi mi o to kilka cm od nasady, ktore wyrosly w trakcie uzywania ziol, wiadomo calosci nie pogrubi. natomiast wlosy po ziolkach sa po calosci sztywniejsze (moje sa naturalnie bardzo miekkie i delikatne jak u dziecka) - przez co sprawiaja wrazenie bujniejszych.
UsuńNatomiast odkrycie roku na objetosc to u mnie glinka w charakterze suchego szamponu :)
Fakt ze matuje i utrudnia rozczesywanie ale za to objetosc- marzenie :)
O czyli jednak. :0 Nie wiem czy mógłby to być tylko efekt odstawienia chemii bo ja myłam włosy kiedyś Białym Jeleniem (niby też trochę chemia ale taka łagodniejsza) i nie miałam takiego efektu. Fajnie byłoby jakby tak heenara działała. :) Ja na objętość używałam kiedyś kakao ( niestety docelowo zbyt wysuszało włosy) i mąki ryżowej. Też mam delikatne włosy. ;)
UsuńTo jest tez również moje na razie niespełniane, ale największe włosowe marzenie, żeby same włosy były nieco grubsze. Wtedy nie latały by tak lekko wokół głowy. Od jakiegoś czasu myślę nad henną, ale najpierw spróbowałabym z cassią, potem z kolorem, bo swój bardzo lubię.
UsuńNie słyszałam o tym produkcie. Ale z powodzeniem stosowałam korzeń mydlnicy :)
OdpowiedzUsuńLax nax, mogę zapytać jak długie chcesz mieć włosy? :) Teraz jesteś na etapie zapuszczania?
OdpowiedzUsuńChciałabym do pasa, ale jest wątpliwe, żeby mi się to udało. Zobaczę jak będą wyglądać, bo jednak cienkie i lekkie włosy niekoniecznie mogę się dobrze prezentować w takiej długości.
UsuńHej :) wczoraj przyszedł mój shikakai hesh (czy jak to sie mówi :P) zamówiony na allegro. Wymyłam nim włosy i są naprawdę ładne, ale kurcze, kilka drobinek dostało się do oczu i myślałam, że mi to wzrok wypali :P nikt nie pisze, żeby uważać, a ja po doświadczeniach z jajkiem i mąką żytnią totalnie o tym nie pomyslalam :( no nic, na pprzyszłość będę uważać :)
OdpowiedzUsuńDzięki, dopiszę Twoją informację do postu :)
UsuńWieczorem umylam po raz drugi, już uważając, i nie było problemu :)
UsuńTzn wczoraj wieczorem. Powiem Ci jeszcze ze byłam zdziwiona jak ładnie włosy się rozczesaly.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPo shikakai włosy cudownie się rozczesują, więc można się zdziwić! :P
Usuń