10 maja, 2015

Nowy suchy szampon: zarodniki widłaka, mąka gryczana i drożdże

"Pollena. Poradnik kosmetyczny", 1974r.
Autorki: dr Walentyna Stroińska, Maria
Kędra, Barbara Fabjaniak,
Małgorzata Kosmala

Ostatnio dużo czasu spędzam w książkach, dzięki porządkom udało mi się znaleźć kilka ciekawych broszur i poradników kosmetycznych z dawnych lat. Znaleziska te bardzo mnie ucieszyły! Przyszłe wpisy z cyklu Historia Pielęgnacji będę zupełnie poświęcone okresowi prlu, potem na pewno wrócę do archiwów i skanów gazet z początku XXw. 

Tymczasem w wydanej przez Zjednoczenie Przemysłu Chemii Gospodarczej "Pollena" w 1974r. broszurze kosmetycznej znalazłam kilka zupełnie nowych sposobów pielęgnacji włosów. Z każdą tego typu książką wiąże się przeczucie, że nic nowego nie da się już na ten temat powiedzieć i w dużej mierze tak jest (tym bardziej że tę akurat publikację współtworzyła wspomniana przeze mnie Maria Kędra, której porady i artykuły pojawiały się regularnie w kobiecej prasie). Ponieważ jest to jednak wydawnictwo zlecone przez firmę kosmetyczną, konkretne problemy i defekty urody są łączone z listą dedykowanych produktów, co daje ciekawy wgląd w ofertę handlową Polleny. W przeciwieństwie jednak do dzisiejszych praktyk marketingowych, broszura ta naprawdę jest poradnikiem kosmetycznym, a nie wykalkulowanym pretekstem do zaprezentowania swojej oferty.

Właśnie dzięki takiemu podejściu Autorki miały wolną rękę, by przestawić także naturalne sposoby pielęgnacji. To co zwróciło moją uwagę to propozycje składników, które spełniają funkcję suchego szamponu.

O czym mowa? O proszkach organicznych.

Tak wygląda stanowisko widłaka 
na Cerro de la MuerteZdjęcie: 
Michael Graupe, źródło
Po pierwsze Autorki proponują w tej roli zarodki widłaka, które tak naprawdę powinno nazywać się zarodnikami (łac. Lycopodium clavatum; u nas nazywany również babimorem, czołgą, pasem św. Jana, wilczą stopą lub niedźwiedzią łapą). Mają postać bardzo drobnego, wręcz miałkiego proszku o jasnożółtym zabarwieniu. Niegdyś był powszechnie stosowane w farmacji, gdzie służyły jako surowiec zapobiegający sklejaniu się kapsułek wykonanych z parafiny i wosku. Różański pisze, iż obecnie w farmacji tego surowca się nie wykorzystuje, ponieważ zapotrzebowanie na tego typu substancje jest zbyt duże, wobec czego pojawiły się odpowiedniki tańsze w pozyskiwaniu i produkcji. Natomiast spotyka się czasami stosowanie zarodników przy lekach recepturowych, które sporządzają niektóre apteki.

Poza zastosowaniem recepturowym, zarodniki widłaka spożywano też doustnie w formie emulsji z wodą lub naparem (m.in. przy podrażnieniach przewodu pokarmowego, narządów płciowych, przy zatrzymaniu moczu) oraz zewnętrznie w formie zasypki (przy wypryskach, łuszczycy, liszaju, do posypywania ran), także jako zasypkę pielęgnacyjną dla dzieci.

Miejscowe działanie Lycopodium ma charakter absorbujący, osuszający, osłaniający i przeciwzapalny.

Ponieważ zarodniki widłaka były cennym surowcem, często fałszowano je pyłkami roślinnymi (pałki wodnej, leszczyny, sosny). Jest to gatunek rodzimy dla naszej flory, a jego stanowiska znajdują się na niżu i w górach, jest szczególnie charakterystyczny dla wrzosowisk. Widłak był objęty ścisła ochroną gatunkową od 1946r., od 2014r. zmieniono status ochrony na częściową. Rozwój samej rośliny z zarodnika trwa od kilkunastu do kilkudziesięciu lat, dlatego bardzo łatwo zniszczyć bezpowrotnie jego stanowisko.

Stosowanie rośliny objętej "ścisłą ochroną gatunkową" jako środka do wyczesywania włosów (w 1974r. jej status nadal się nie zmienił na "ochronę częściową") wydaje mi się niepoważnym pomysłem. Gdyby ta informacja znalazła się w jakimś kwartalniku botanicznym albo gdziekolwiek, ale w formie ciekawostki, nie wzbudziłoby to mojego oporu. W innym jednak przypadku skorzystanie z tej porady nie skończyłoby się dobrze ani dla czytelniczek ani dla widłaków gwiaździstych... My miałybyśmy problem ze znalezieniem tego surowca w sklepach, a widłaki zostałyby wyrwane ze swoich stanowisk.

Czy zarodniki widłaka można gdzieś w ogóle kupić? Być może znana Wam z Herbatki Krzemionkowej firma zielarska Dary Natury sprzedaje samo ziele widlaka. Nigdzie nie znalazłam informacji o handlu zarodnikami. Prawdopodobnie jest to surowiec będący tylko w wewnętrznym obrocie między aptekami i hurtowniami. Jeżeli jesteście zdeterminowani, popatrzcie na oferty sklepów z zagranicy - proszek jest paczkowany w plastikowe fiolki i z tego co widzę na odwrocie opakowania, rzeczywiście są to zarodniki. Można znaleźć też tabletki do rozpuszczania. Zajrzyjcie na przykład tutaj: 1,2,3. Widzę, że jest to surowiec upodobany przez homeopatię, więc więcej informacji o dostępie do niego w naszym kraju na pewno uzyskacie u lekarza homeopaty.

Mimo wszystko warto pomyśleć o tym, że inne pyłki roślinne również mogą mieć właściwości absorbujące. Na pewno jeszcze o tym napiszę.

Drugą substancją wymienioną w poradniku Polleny jest mąka gryczana. Zasada działania jest taka sama, jak w przypadku innych mąk, więc zerknijcie na zaprezentowany już na blogu szampon z ciecierzycy. Duża zawartość krzemu w mące gryczanej przemawia za spróbowaniem.

Ostatnią propozycją są drożdże... Niestety Autorki nic więcej na ten temat nie piszą i już tylko moja wyobraźnia każe mi domyślać się, że chodzi o drożdże w formie sproszkowanej. Czyżby miały właściwości absorpcyjne czy tylko matujące? Bardzo mnie to ciekawi i jak tylko uporam się z jutrzejszym szamponem jajeczno-śmietanowym, na pewno sprawdzę.

A poniżej fragment z książki.



skan ze str. 53




4 komentarze:

  1. Takiej wersji suchego szamponu jeszcze niewidzialam:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super pomysł na zdrowe włosy. Koniecznie muszę wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zbierałam zarodniki widłaka jako młode dziewczę :) Okładałam nim trudno gojące się rany :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. Cenię Czytelników, którzy mają swój mały wkład w bloga. Jeżeli jesteś Anonimem, proszę, podpisz się imieniem lub nickiem :-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...