Uf! Po styczniowych eksperymentach z mąką gryczaną jestem chwilowo zniechęcona do robienia szamponów na bazie mąk i na razie zmieniam pielęgnację bardziej konwencjonalną. W międzyczasie, po dwóch latach wtajemniczania we włosowe tematy, znalazłam pierwszy olej, po którym włosy wyglądają tak, jak je po tym zabiegu opisuje blogosfera: są naprawdę miękkie, gładkie, błyszczące i nie puszą się tak mocno (jak to włosy typu wsc potrafią). I nie są to okrągłe słowa, tylko namacalny efekt, czyli tzw. efekt wow. Muszę powiedzieć, że chociaż jestem zwolenniczką zabiegu olejowania włosów, to do tej pory traktowałam oleje jako substancje impregnujące włosy, natomiast nie wpływające na ich organiczną kondycję. Włosy same z siebie nie były jakieś lepsze, piękniejsze, tylko np. dzięki otaczającej funkcji oleju mogłam delikatnie umyć końcówki i powstrzymać ich przesuszanie czy rozdwajanie. Pamiętam, że jeszcze dwa lata temu mając krótsze włosy niż teraz, kompletnie nie mogłam ich rozczesać, włosy haczyły o siebie i tworzyły trudne do rozplątania pętelki. Obecnie rozczesuję włosy grzebieniem z ciasno rozstawionymi zębami (tutaj nawet uchwycony jest taki moment :D), a ostatnio miałam problem z ich rozczesaniem, kiedy specjalnie na potrzeby bloga umyłam włosy zasadową Isaną Urea (post). W mojej opinii to właśnie duet szampon no-poo + olejowanie pozwalają mi obcinać włosy raz w roku.
Tym cudownym olejem jest niebieski Babydream Pflegeol, czyli coś, co wcale nie ukrywało się po kątach ;P Dopiero teraz się na niego natknęłam, ale osobiście nie widzę jakiegoś sensownego uzasadnienia, dlaczego akurat on zrobił efekt wow na moich włosach. Być może dlatego, że chyba jako jedyna mieszanka olejków zawiera dwa emolienty tłuste (Cetearyl Isononanoate, Caprylic/Capric Triglyceride), które mogłyby lepiej zmiękczać włosy niż oleje - ale to tylko moje domysły.
Znalazłam też naprawdę fajną odżywkę do mycia włosów (Nivea Volume Sensation), tak więc od tygodnia dzięki temu zestawowi cieszę się nieustannym efektem wow, i na razie niech tak zostanie. Następną do testów wybrałam sobie mąkę ryżową i wodę ryżową.
Ale wracamy do mąki gryczanej!
Nie pobiła szamponu z mąki żytniej, za to ma w jednej kategorii znaczną przewagę. Tworzy z wodą o wiele lepszą do współpracy emulsję, jest bardziej śliska, zwarta i plastyczna, dzięki czemu bardzo prosto nakłada się ją na skórę głowy i emulguje.
Przepis wygląda tak:
Przepis wygląda tak:
- 4 czubate łyżki mąki
- ciepła woda w ilości orientacyjnej
Mieszaniem doprowadzamy do powstania gładkiej pasty (bez grudek!). Ja swoją porcję czasem odkładałam na kwadrans, żeby mąka "puściła" do wody i wytworzył się śluz - rzeczywiście wtedy lepiej się tym operuje. Szampon nakładamy tylko na skórę głowy i starannie emulgujemy, po 2 minutach masażu przeciągamy szampon w dół włosów i spłukujemy. Grudki raczej nie zostają, ale to też zależy jak dobrze domieloną macie mąkę.
Sama w sobie bardzo dobrze myje włosy, tylko że w moim przypadku nie do końca się sprawdziła. Myślę, że byłaby lepsza do niskoporowatych włosów, takich które ciężko domyć łagodnymi środkami i są oporne na obciążenie. Moje włosy były po niej szorstkie i potrzebowały jakiegokolwiek dociążenia, czy to maską czy olejkiem na sucho. Pierwsze zdjęcie z lampą i po ślimaku, a drugie jeszcze wyprostowane i z doświetleniem. Na końcówkach widać takie ogólne sfatygowanie.
Piszcie jeśli próbowałyście innych mąk do mycia :) W następnym wpisie będę chciała Wam koniecznie pokazać, jak fajnie działa Nivea Volume, a także pisze się kolejny artykuł do cyklu Historia Pielęgnacji :)
Dajcie znać, co Was w kwestii no-poo i do zobaczenia (mam nadzieję) niedługo!
Dajcie znać, co Was w kwestii no-poo i do zobaczenia (mam nadzieję) niedługo!
Ciekawa sprawa. Jeszcze o myciu włosów mąką nie słyszałam =)
OdpowiedzUsuńMam ten olejek Babydream, ciekawe. Jak go stosujesz, przy omo?
OdpowiedzUsuńKarolina, olejuję włosy na noc, a rano myję Niveą Volume. OMO mnie nie przekonuje :)
UsuńCzemu nie?:) kurcze spróbowałabym tej Nivei... Ale mam już dwie duże butle odżywek, które wolno schodzą :p
UsuńPonieważ nakładając jako 1-O maskę już doprowadzany do łagodnego oczyszczenia włosów, później myjemy je dodatkowo silnym detergentem, po czym znów kładziemy łagodny środek myjący (2-O). Dla moich włosów byłoby to po prostu trzykrotne mycie. Natomiast może się to sprawdzić przy złożonej pielęgnacji (proteinowa maska, szampon, nawilżająca maska) albo po prostu przy takim rodzaju włosów, które się z tym polubią. U mnie lepiej się sprawdziło po prostu dodanie łyżki maski do łyżki szamponu.
UsuńNivei w tym tygodniu już nie widziałam w Rossmanie i Hebe, bo odświeżyli całą serię :( I Volume chyba wypadło.
Rozumiem,dzięki za wyczerpującą odpowiedź :)
UsuńNigdy nie słyszałam o takim sposobie na oczyszczanie;) U mnie średnio się ten Babydream spradził, a miałam go dawno i chętnie bym jeszcze po niego sięgnęła;)
OdpowiedzUsuńw ogóle nie probowałam mąk!;) I Widzę jak wiele moge jeszcze wykombinowac.. cóz wlosomaniackzi maja wyobranie:) i to jets super!
OdpowiedzUsuńKiedyś pisałam w komentarzach, że stosuję mąkę jako suchy szampon, stosowałam jak na razie żytnią, kukurydzianą, z ciecierzycy, pszenną, ziemniaczaną i gryczana, i właśnie ta ostatnia jak na razie daje najlepsze efekty u mnie- tzn. nie przesusza włosów i długo się trzymają świeże. Co prawda zbyt krótko ją jeszcze testuję i może po prostu moje włosy się jeszcze do niej nie przyzwyczaiły ale wydaje mi się najlepsza jak na razie. :)
OdpowiedzUsuńHej Kochana... mam nadzieję, że jeszcze tu zaglądasz :) Bardzo się cieszę, że znalazłam Twojego bloga. Od dwóch tygodni eksperymentuję z różnymi sposobami "mycia-niemycia" włosów :) Nawróciłam się dzięki shikakai (choć mieszam go też z innymi indyjskimi ziołami; zwykle więc stanowiły tylko 1/5 całości). Co do mąk, mieszam je póki co z odżywkami. Mam wrażenie, że poślizg, jaki dają odżywki, pomaga zmyć całość z włosów. Ciekawi mnie, co myślisz o myciu włosów solą emską. Zrobiłam to z oporami (jest to jednak siarczan), oczekiwałam skrzypiących włosów, ale nie: były pełne objętości i bardzo sypkie. Skóra głowy lekko mrowiła, ale nie wiem, czy było to pozytywne, czy negatywne: magnez pobudza krążenie. Ciekawe, jak sprawdziłaby się ta metoda u Ciebie. Poza tym czeka u mnie także mąka sojowa: póki co jeszcze nie używana, ale może się zainspirujesz :) Serdecznie pozdrawiam, Dziewczyno!! Super robota!!
OdpowiedzUsuńCześć, Kwiecie Pelargonii. Rzeczywiście wypłukiwanie mąki z włosów może być trudne, każdy typ ma inną "oporność". U mnie najlepiej spłukuje się żytnia, może dlatego, że po kwadransie moczenia się w wodzie tworzy z nią lekki kleik, który daje poślizg, o którym mówisz - tak jak w Twoim sposobie z odżywką. Mąki sojowej bardzo chciałabym spróbować, tak jak i wszystkich innych mąk, które stoją w moim ekosklepie - na razie to marzenie, bo kompletnie nie mam na to czasu, a do eksperymentów zniechęca mnie fakt, że mam bardzo fajne efekty po co-washu, czyli metodzie szybkiej i sprawdzonej. Powiem szczerze, że o soli emskiej nie słyszałam, za to czekałam na moment, kiedy to Czytelnicy tego bloga zaczną eksperymentować i podrzucać pomysły na nieznane składniki, którymi można by umyć włosy! :) Mogę Ci zaproponować gościnny wpis tutaj z Twoimi przemyśleniami na temat mycia włosów solą emską, najlepiej z jednym zdjęciem pokazującym efekt na włosach :) Ja się raczej nie zdecyduję, bo po prostu boję się, że byłaby zbyt mocna i wysuszająca dla mojego typu włosów. Dziękuję za wszystkie miłe słowa i również pozdrawiam!
UsuńHej Lax :) Chętnie opiszę moje doświadczenia z solą emską, ale pewnie dopiero za jakiś czas: dwa tygodnie to dosyć mało moim zdaniem na formowanie opinii. Faktycznie mamy trochę inne włosy. Przeczytałam Twój opis wysokoporów: u mnie raczej są średnioporowate. Mycie odżywką bardzo lubię, ale sprawdza się obecnie tylko raz w tygodniu, po dwóch myciach pod rząd włosy są już obciążone. Trudno mi także zmyć cowashem olej: czasem się domyje, czasem nie, więc jest to trochę frustrujące. A nie chcę rezygnować z olejowania skalpu, bo mam bardzo suchy. Napiszę do Ciebie, gdy już będę miała jakieś szersze spojrzenie na sól emską. Może do tego czasu wypróbuję też mąkę sojową :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWidzę, że już nie prowadzisz bloga, ale i tak napiszę dla tych co szukają. Mam problemy z tarczycą, włosy bardzo mi wypadają, skóra głowy ciągle swędzi mimo, że szampon mam delikatny firmy Benecos. Kilka razy myłam już włosy mąka z ciecierzycy, jestem całkiem zadowolona, chociaż trochę niedokładnie domyłam włosy. Dziś umyłam włosy mąką z kaszy gryczanej niepalonej (zmiksowałam w blenderze)według twojego przepisu. Jestem zachwycona, włosy czyste, miękkie puszyste. Dawno nie miałam tak ładnych włosów. Włosy myłam jak szamponem, 2 razy tylko skórę głowy i spłukuję. Nic więcej do tego nie stosuję. Nie lubię się bawić w odżywki, siedzenie z różnymi mazidłami na głowie. W mące gryczanej bardzo podobał mi się poślizg, dzięki temu łatwo było masować głowę. Dzięki wielkie to ty mnie zainspirowałaś do spróbowania mąki gryczanej.
OdpowiedzUsuń