03 maja, 2016

Domowy peeling z korundem wzorowany na peelingu Sylveco




Wracam na krótko po bardzo długiej przerwie - więc wszystko bez zmian :) W dodatku post jest kompletnie niezwiązany z no-poo, toteż możecie śmiało być zawiedzeni. Post nie będzie też odkrywczy, natomiast jestem tak zachwycona peelingiem, który sobie zmajstrowałam, że zachciałam po prostu podzielić się z Wami przepisem.

Odkąd poznałam peelingi Sylveco na bazie korundu, przestałam kupować gotowe produkty z drogerii. Owszem, pojawiają się tam peelingi bardziej udane (np. z Perfecty, w którym za ścieranie naskórka odpowiadają drobinki orzecha). Jednak z takimi tubkowymi peelingami wiążą się trzy problemy:
- po pierwsze składnik, który ma być odpowiedzialny za ścieranie naskórka. Zauważyłam, że u mnie  najlepiej radzą sobie drobno zmielone składniki pochodzenia naturalnego, takie jak łupiny orzechów, pył diamentowy, cukier i... korund. No właśnie, korund! Jeśli ktoś jeszcze nie próbował korundu, koniecznie powinien to zrobić - po prostu nie ma lepszego składnika do peelingu twarzy jak i ciała. Ale o tym niżej. Wracając do naturalnych składników ścierających - nie zawsze na nie trafimy, a jeśli już...
- to pojawia się kwestia rozrzedzenia takich drobinek w ogólnej masie produktu. Im ich mniej, tym więcej produktu trzeba zużyć, by osiągnąć oczekiwany efekt. Producent wychodzi na plus, my na minus - tym bardziej żenujące, iż korund lub sacharoza to bardzo tanie składniki i nie trzeba ich odmierzać z trzęsącą się ręką.
- i po trzecie, nawet w Perfekcie są sulfaty, czyli detergenty, więc jak już zużyję dwie łyżeczki, by odpowiednio wygładzić skórę tymi wspaniałymi łupinami orzecha będącymi tam w śladowej ilości, to na koniec mam przesuszoną skórę. I nie, nie jest efekt ścierania naskórka - można w ogóle do tego nie dopuścić stosując peeling oparty na bazie olejowej lub ogólnie emolientowej, jak to właśnie jest w peelingu Sylveco.

A cóż mamy w peelingu Sylveco? Skład wersji oczyszczającej z ekstraktami ze skrzypu polnego i drzewa herbacianego:
Woda, Korund, Olej sojowy, Masło karite (Shea), Gliceryna, Triglicerydy kwasu kaprylowego i kaprynowego, Stearynian glicerolu, Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate, Olej z pestek winogron, Ekstrakt ze skrzypu polnego, Wosk pszczeli, Alkohol cetylowy, Alkohol benzylowy, Guma ksantanowa, Kwas dehydrooctowy, Olejek z drzewa herbacianego

Czyli upraszczając i podsumowywując: mamy tu bazę emolientową, korund oraz ekstrakty roślinne. Syveco ma w ofercie jeszcze peeling wygładzający, w którym z uwagi na większy udział olejów od innych emolientów, pojawia się łagodny detergent Lauryl Glucoside. Myślę, że nie byłby on w takim otoczeniu szczególnie szkodliwy, jednak pozostałam przy wersji ze skrzypem polnym.

Jak widzicie, skład jest prosty i obiecujący. Problem polega na tym, że produkt kosztuje ok. 20 złotych, a pojemność nie jest zawrotna. Dzięki inwencji własnej spokojnie stworzymy bardzo podobny peeling, za to za o wiele mniejsze pieniądze. 

Czym jest w ogóle korund?. Na pierwszy rzut ucha nazwa może nie brzmieć znajomo. Korund to minerał, który ma zastosowanie jako materiał zdobniczy i jubilerski, a ze względu na swoją wysoką twardość także jako materiał ścierny i polerski. W kosmetyce używamy korundu mikrokrystalicznego, mikronizowanego (są różne wielkości, 100, 125, 300 mikronów). Zależnie od naszych potrzeb możemy wybrać odpowiedni stopień mikronizacji do domowej mikrodermabrazji twarzy (100, 125 mikronów) lub peelingu ciała (300 mikronów). Jako półprodukt kupimy go np. w EcoSpa lub ZSK. To co właśnie jest świetne, to to że sami dawkujemy sobie korund do bazy, dzięki czemu może powstać peeling bardzo zagęszczony, a tym samym bardziej skuteczny.

Mnie do peelingu twarzy najbardziej odpowiada korund 125- i 300- mikronowy (wymieszane w proporcji korzystniejszej dla 125-). 100 mikronów to dla mnie zbyt duża drobnica, ale to wszystko zależy od preferencji i potrzeb skóry. 300 mikronów to odpowiednik peelingu gruboziarnistego - raczej nie jest polecany do twarzy, ale ja kieruję się zapotrzebowania skóry, a nie etykietą. Tak więc decyzją należy do Was.

Korund jest to produkt bardzo tani. Na EcoSpa kosztuje 5 zł za 100g, które wystarczą Wam na wieki, jest to ogromna ilość  i można podzielić się spokojnie z koleżanką albo nawet dwiema. Niebezpieczeństwo jest takie, że jeśli raz spróbujecie zrobić peeling za pomocą korundu, nie wrócicie do niczego innego. Tak więc, proszę, uważajcie.

OK, mamy korund, przechodzimy do bazy emolientowej lub ogólnie bazy. Bo bazą nie muszą być emolienty! Może to być kwas hialuronowy, gliceryna. Przepisów i pomysłów może być mnóstwo, w tym celu zapraszam do lektury blogosfery. Tutaj skupimy się na bazie emolientowej. Przykładowo:
- można wymieszać dowolny, sprzyjający cerze olej z korundem - i już!
- może to być krem do twarzy o dobrym składzie (jeśli chcecie, aby do złudzenia przypominał peeling Sylveco, możecie użyć kremu do ciała dla dzieci z tej firmy)
- może to być maseczka o dobrym składzie


Ja swój peeling tworzę z:
- maseczki "Bania Agafii" z białą glinką lub dowolnej innej (a nawet, jak widać na zdjęciach, z rozgrzewającej maski do ciała, ma bardzo fajny skład). Chodzi o to, że te maseczki mają świetne, naturalne składy, a za niewielką cenę dostajemy całą wielką tubkę produktu.
- korund 125 i 300 mikronów
- opcjonalnie: kilku kropli np. oleju migdałowego lub olejków eterycznych: pichtowego, lawendowego...
- słoiczka (mój jest szklany, EcoSpa)

Proporcje to kwestia indywidualna. Na zdjęciu mam łącznie 5 płaskich łyżeczek korundu. Jak zawsze przy mieszaniu gotowych kosmetyków musicie pamiętać o dacie ważności każdego produktu z osobna.

Pozdrawiam, Lax

PS Dziękuję, że nadal tu zaglądacie :) Co jakiś czas z pewnością będzie się tu coś pojawiać :)





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...