06 stycznia, 2016

Higiena kobiet polskich na przełomie XIX i XXw. - na podstawie artykułu Moniki Nawrot-Borowskiej w "Nowinach Lekarskich"




"Niezawodną jest rzeczą, że kosmetyki nie pomagają, lecz psują płeć"

Wracamy do cyklu Historia Pielęgnacji. Mimo obfitości materiałów (na których poszukiwania, o ironio, nadal poświęcam sporo czasu) brakuje mi chwili, żeby te informacje czytelnie zintegrować i stworzyć post. Od dawna na pulpicie zalegał mi bardzo ciekawy artykuł naukowy z "Nowin Lekarskich" napisany przez panią Monikę Nawrot-Borowską z Instytutu Pedagogiki UKW w Bydgoszczy; autorka na podstawie lektury blisko 100 poradników dotyczących higieny i lecznictwa stworzyła podsumowanie obowiązujących wówczas zaleceń i metod dbania o zdrowie kobiety jak i członków jej rodziny (nawiasem mówiąc funkcja piastunki ogniska domowego obejmowała także opiekę medyczną; dobrze świadczy o tym tytuł kultowego poradnika z tamtego okresu "Kobieta lekarką domową: podręcznik lekarski do pielęgnowania zdrowia i lecznictwa w rodzinie z szczególnem uwzględnieniem chorób kobiecych i dziecięcych, położnictwa i pielęgnowania dzieci" Anny Fisher Duckelmann). Z artykułu wyciągnęłam kilkanaście smaczków kosmetycznych z dziedziny nazywanej tutaj higieną piękności - jednak autorka ratuje od zapomnienia różnorodne zagadnienia (jak wybrać akuszerkę, pielęgnować obłożnie chorych, litanię przestróg np. przed używaniem welonów, które psują wzrok), dlatego w wolnej chwili przeczytajcie go w całości, można to zrobić tutaj.


Pielęgnacja cery i skóry

Zasady pielęgnacji cery zależały od jej rodzaju. Delikatnej i suchej skóry nie należało myć mydłem, chyba że glicerynowym, a najlepiej używać namoczonej kromki pszennego chleba lub odwaru z otrąb pszennych. Tradycja mycia cery otrębami lub płatkami owsianymi przetrwała do czasów PRLu, Jako środek delikatnie oczyszczający polecała je m.in. Maria Kędra. Dodatkowo można było zastosować mączkę ryżową, otręby migdałowe lub mleczko migdałowe. W celu odżywienia i natłuszczenia skóry zalecano maseczki ze świeżej śmietany. Do mycia konieczna była wodą miękka: rzeczna lub deszczówka.


Pielęgnacja włosów

W kwestii pielęgnacji włosów powtarza się schemat rytuałów, które stosowały również Amerykanki na przełomie wieków (poruszałam tę kwestię w artykule "The New York Times, 1908r.: Jak myć włosy? Raz na kwartę"), czyli: mycie, masaż skóry głowy i szczotkowanie. Nie ma tutaj wielkiej różnicy w radach dotyczących częstotliwości mycia. W tamtym okresie włosy myło się tylko raz w miesiącu, przy przetłuszczających się włosach co tydzień. W PRLu ten okres skrócił się odpowiednio do 2 tygodni przy włosach normalnych i raz na tydzień przy włosach przetłuszczających się. Jak jest współcześnie, same wiecie - bardzo wiele kobiet myje włosy codziennie, bo następnego dnia są po prostu brudne. 

Kąpiel oczu...
Nie mam pojęcia co mogło mieć wpływ na pogłębienie przetłuszczania się naszych głów; nie przekonuje mnie ani decydujący wpływ odmiennego trybu życia i diety czy inne (gorsze?) warunki środowiskowe. Umiarkowanie przekonuje mnie fakt, iż przy rzadszym myciu włosów detergentami praca gruczołów łojowych się reorganizuje (choć jest to prawda, u części dziewczyn taki związek ma miejsce). Na dzień dzisiejszy stoję na stanowisku, iż znaczący wpływ mógł mieć sposób higieny człowieka z perspektywy rozwojowej, czyli rytuały mycia ciała i włosów, z jakimi miał do czynienia od początku swojego życia. Jeśli dobrze urodzona dziewczynka mieszkająca na terenie cesarstwa Austro-Węgierskiego od pierwszych dni swojego życia miała pielęgnowaną główkę żółtkiem jaja z częstotliwością raz na miesiąc (vide przykład cesarzowej Elżbiety Bawarskiej), łatwo sobie wyobrazić, że gruczoły łojowe dostroiły swoją czynność do skóry z nienaruszaną codziennie warstwą hydrolipidową. Współczesne niemowlęta są myte rumiankowym szamponem Johnson's&Johnson's, którego producent od wielu, wielu lat dba o łatkę jedynego łagodnego szamponu dla dzieci (hasło "No more tears" to majstersztyk. Być może szampon rzeczywiście jest mało alergizujący, ale SLS to silny detergent). 

Wracając do dziewiętnastowiecznych zasad pielęgnacji włosów: stosowano ciepłą wodę z płatkami mydła lub właśnie żółtko jaja, można było dodać też olejku rozmarynowego. Polecano płukanki rumowe (Elżbieta Bawarska płukała włosy w koniaku).

Pozostałe ciekawostki

- do depilacji owłosienia na twarzy używano specjalnie przygotowywanego plastra, na który składała się szmatka pokryta szewską smołą; gdy smoła zaschła, odrywało się ją razem z uwięzionymi włosami,
- do wieczornego mycia zębów polecano napar szałwiowy zmieszany ze zmieloną białą kredą, płatkami mydła i olejkiem miętowym,
- miejsca intymne obmywano codziennie samą wodą; w czasie miesiączki kobiety stosowały "przepaski periodyczne z poduszeczkami" ;)



Na koniec prawidła higieniczne Klementyny z Tańskich Hofmannowej: 


"Pewny porządek i prostota w życiu są zasadami. W pracy, w zabawie, w poruszeniu ciała, w jedzeniu, napoju, spaniu – we wszystkim trzeba mieć umiarkowanie. Niech Ci proste potrawy najlepiej smakują, strzeż się wszystkich mocnych trunków, słodyczy, cukrów jak najmniej używaj!
Bez szkodliwych pachnideł, szczególniej piżma, łatwo obejść się możesz; niech Twój ubiór będzie tak niewyszukany, jak cały sposób życia Twego. Przyzwyczajaj się do znoszenia niewygód.
Nie odrzucaj przycięższych cokolwiek robót, bo te siły wzmacniają, strzeż się zbytniego ciepła w ubiorze Twoim, mieszkaniu i pościeli, nie bój się słoty, zimna i niepogody. Świeże powietrze i umiarkowane poruszenie utrzymują nas także w zdrowiu. Strzeż się gnuśnej opieszałości, nieczynności, trudnij się, chodź, biegaj, ile możesz”.


Fotosy z filmu "Lalka" (1968r.), archiwum Filmoteki Narodowej.
Rycina z "Kobiety lekarki domowej"

02 stycznia, 2016

Ndw: Mycie włosów Kallosem Keratin


Dzisiaj w sumie coś mało no-poowego i jeśli ktoś czyta bloga od początku, nic go w tym poście nie zaskoczy. Tak jak pisałam w poprzednim wpisie, musiałam zrezygnować z regularnego mycia włosów maskami, robię to teraz średnio raz na tydzień a w pozostałe dni używam nieśmiertelnego szamponu z mąki żytniej lub jajka.

Kiedyś myślałam, że to mało możliwe - ale osobiście przekonałam się, że rodzaj maski tej samej firmy może dawać przy myciu zupełnie inny efekt. Tak jak bardzo lubię Kallosy do mycia włosów (wysoki stopień mycia, współpraca z olejami, możliwość tuningowania, cena), tak teraz mogę wskazać, który rodzaj będzie się dogadywał z moimi włosami, a który je spuszy. Na razie nie współpracują: Latte, Color (choć początkowo oba mi nawet pasowały) oraz Banana. Za to bardzo, bardzo lubię Pro-Tox i Keratin. Dzisiaj tego drugiego użyłam w Niedzieli dla włosów.

A wyglądało to tak: najpierw naolejowałam całe włosy olejkiem sosnowym z Baikal Herbals (którego używam również do ocm; dodałam do niego trochę olejku pichtowego), potem zabezpieczyłam końcówki którymś serum silikonowym. Pół godziny później umyłam całe włosy Kallosem Keratin mniej więcej w taki sposób. Teraz kiedy widać, że końcówki trzeba podciąć ten trick z silikonem naprawdę bardzo mi służy. Co do cięcia, to zdecyduję się na nie kiedy mróz trochę ustąpi. Pisałam już, że podcinanie odsłania zdrowsze partie końcówek i póki się nie sypie i nie wali, warto trochę poczekać z obcięciem przynajmniej do łagodniejszej pory roku - to oczywiście moje podejście w tej kwestii :)



Zdjęcia są z lampą, więc nie roszczą sobie prawa do oddania obiektywnego stanu włosów - z perspektywy palpacyjnej są miękkie a i z wyglądu w lustrze w świetle dziennym bardzo mi się podobają. Obecnie moją bolączką są suche włosy obrysowe - widać je na zdjęciach. Nie wiem, czy kiedykolwiek się z nimi uporam. Jak rozumiecie, tutaj ścięcie nie wchodzi w grę, bo taka fryzura po prostu nie istnieje ;)

Miło mi, że pomimo rzadkich aktualizacji czytacie mnie i dyskutujecie w komentarzach. Pozdrawiam i do zobaczenia niedługo :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...