28 lutego, 2015

Szampon z ciecierzycy, lawendy i gliceryny


Besan jest jedną z moich ulubionych mąk. Jeszcze jakieś parę lat temu mąka z ciecierzycy była właśnie tak określana i pod tą etykietą leżała na półkach sklepów kolonialnych lub orientalnych (tak się kiedyś nazywało eko :)) i wielu nie wiedziało, że surowcem jest dosyć pospolita ciecierzyca.

Herbiness pisze, że mąka ta od wieków była stosowana przez Hinduski właśnie do pielęgnacji włosów. Jest świetnym źródłem protein i doskonale pochłania wszelką wilgoć i tłuszcz. Jeśli kiedyś zastanawiałyście się, jak w no-poo umyć włosy po olejowaniu, koniecznie sięgnijcie po ciecierzycę.

Kwestię nadmiaru protein w różnych mąkach, nie tylko besan (choć mnie się jeszcze nie zdarzyło mąkami przeproteinować włosów - być może w przypadku mąk ten problem nie występuje) można rozwiązać przez sięgnięcie po skrobię (np. ziemniaczaną).

Zazwyczaj garść mąki wcieram delikatnie w skórę głowy i wyczesuję w dół, a następnie płuczę włosy w wodzie i płukance octowej, pozbywając się wszystkich uwikłanych we włosy grudek (a jest ich sporo!). Jest to mój ulubiony sposób mycia włosów produktami sypkimi, nie tylko mąkami (glinkami, sproszkowanymi ziołami, talkiem). Zależnie od mikronizacji produktu, we włosach zawsze lubi sobie co nieco zostać (za wyjątkiem glinek, które są wyjątkowo dobrze zmikronizowane - to jest taki cięższy pył). Ponieważ glinki mają lekko zasadowe ph, po ich użyciu dobrze będzie wykonać płukankę octową (Post o tym, jak myć włosy glinkami).

Szampon z ciecierzycy, lawendy i gliceryny

Dzisiaj jednak postanowiłam wypróbować szampon z ciecierzycy w wersji pasty (ciecierzyca+woda). Akurat na stole stygł napar z lawendy, więc dodałam go zamiast przegotowanej wody, dzięki czemu wszystko pięknie pachniało. Do pucharka wpuściłam też parę kropli gliceryny.

O tym, jak dokładnie myć taką miksturą włosy napiszę osobnego posta, ponieważ technika wpływa bezpośrednio na to, czy po spłukaniu włosy będą czyste. Na początku powinniśmy się pogodzić z tym, że mąka z ciecierzycy to  mąka i nie zechce się pienić ani gładko sunąć po włosach, za to chętnie się w nich zaplącze. Ale kiedy już dobrze spłuczemy i wysuszymy głowę, włosy zyskają błysk, objętość i przedłużoną świeżość.


Przepis wygląda tak:

4 łyżki mąki z ciecierzycy
6 łyżek wody lub naparu z lawendy
20 kropli gliceryny



Wszystko zmieszać na gładką masę, ewentualną wodnistość lub suchość wyrównać, aby uzyskać w miarę stabilną, nielejącą się pastę.





Mycie

Zawsze gdy wypróbowuję domowe mieszanki po raz pierwszy i nie wiem, czego się po nich spodziewać, daję im zadziałać na głowie przez czas trochę dłuższy niż by pewnie potrzebowały. Pastę lawendowo-ciecierzycową rozprowadziłam po mokrych włosach i masowałam przez chwilę. Po kilku minutach spłukałam i nałożyłam końcową porcję, jeszcze raz masując skórę głowy. Mąka wchłonęła całą wodę na czubku mojej głowy, co spowodowało, że wierzchnia warstwa włosów od razu straciła wilgoć :) To właśnie przez swoje absorpcyjne właściwości mąka tak dobrze myje nie tylko włosy, ale też ciało.

Wadą mąki z ciecierzycy jest to, że jej grudki plątają się we włosach i trzeba poświęcić trochę czasu, aby je z nich wydostać. Możecie się wkurzyć i oblać głowę butelkowanym szamponem, buchającym gorącą, poczciwą pianą. Dlatego wybierajcie albo dobrze przemieloną mąkę z ciecierzycy albo same zetrzyjcie ją w młynku. Myślę, że wtedy ten problem zniknie.

Podsumowując, mogę powiedzieć że odrobinę łatwiej jest wczesać suchą mąkę we włosy a potem spłukać, niż myć je pastą. Muszę też przestrzec, że oba sposoby nie są ani łatwe ani miłe ;) ten drugi tylko ładnie pachnie lawendą :)
Nie są to jednak przyczyny, które mogłyby mnie zniechęcić do ciecierzycy. Mycie włosów produktami spożywczymi błyskawicznie poprawiło stan włosów.

Efekty

Tak wyglądają włosy po szamponie ciecierzycowo-lawendowym. Za ucho wtarłam dwie krople Alterry "migdał i papaja". Włosy są trochę nierówne na końcach, bo źle zaczesałam przedziałek. Poza tym chyba statyw z książek źle złapał ostrość ;)


szampon lawendowo-ciecierzycowy


Besan znajdziecie w sklepach ze zdrową żywnością lub orientalną. Ale najoszczędniej chyba zmielić sobie w młynku porcję ciecierzycy i zobaczyć, czy się ona u nas sprawdzi. Choć Co Ty Masz na Głowie zarzeka się, że już nigdy nie zblenduje ciecierzycy w mechanicznym młynku (póki nie będzie głucha ;)). Możecie też wykorzystać byle inną mąkę, ale ta akurat świetnie pielęgnuje włosy.

W przyszłym tygodniu planuję rozpocząć cykl pt.: Dwa tygodnie z domowymi szamponami, żeby się trochę zmobilizować do pokazywania na blogu efektów i przepisów.

25 lutego, 2015

W jaki sposób przygotowywać skrzyp, aby ograniczył wypadanie włosów

Neuchâtel Herbarium
Przez długi czas piłam napar ze skrzypokrzywy licząc, że wpłynie na ilość wydłubywanych z odpływu włosów. W pewnym momencie stwierdziłam, że wpływu nie miała niestety żadnego.

Dwa miesiące temu błąkając się po znanej Wam pewnie stronie dr Rożańskiego w celu poznania instrukcji jak powinno się przygotowywać liść maliny oraz zioła ogólnie, dotarłam do ważkiej informacji. Na podstronie o skrzypie polnym znajduje się takie oto zalecenie: 

"Skrzyp jest trudnym surowcem z uwagi na sposób przyrządzania. Jeśli ziele skrzypu będzie się parzyło i zażywało w formie naparu to z pewnością  nie uzyska się oczekiwanego efektu działania. Skrzyp jest surowcem silnie zmineralizowanym. Ściany komórkowe są przesycone solami wapnia i krzemu, które nie przepuszczają wody. Niemożliwa staje się wówczas ekstrakcja (wypłukiwanie) składników czynnych. Pije się wówczas jakiś napar o znikomej zawartości składników czynnych. Mogę z góry powiedzieć, jest to wówczas placebo. 
Ziele skrzypu wymaga gotowania. Wtedy ściana komórkowa należycie mięknie i rozpada się, uwalniając z wnętrza składniki aktywne. Do odwaru przechodzą również sole mineralne i przyswajalna krzemionka. Gotowanie ziela powinno trwać minimum 5 minut, potem maceracja około 30 minut, najlepiej gotować 15 minut, po czym odstawić na 30 minut, przecedzić i pić po 100 ml 4 razy dziennie. Odwar sporządzać z 1 łyżki ziela na szklankę wody. Ekstrakcję wodą ułatwia oczywiście zmielenie (zmikronizowanie) ziela.
Sproszkowane ziele skrzypu jest mało efektywne w działaniu, bowiem człowiek nie jest przeżuwaczem i nie jest w stanie strawić ścian komórkowych i uwolnić składników czynnych. Wyjątkiem jest ziele zmikronizowane, czyli zmielone na pył, kiedy to następuje rozerwanie ścian komórkowych. (...)

W handlu znajduje się również wyciąg z ziela skrzypu suchy Extractum Equiseti siccum w formie kapsułek. Jest wartościowy i wygodny w stosowaniu. Powinien być standaryzowany na zawartość krzemionki lub flawonoidów. Dawka 250 mg 2-3 razy dziennie na poprawienie stanu skóry, włosowatych naczyń (uszczelnienie, wzmocnienie), włosów i paznokci. 
Wodne, winne i wodno-alkoholowe wyciągi ze skrzypu są źródłem krzemu. Wzmacniają włosy i paznokcie, podnoszą elastyczność włókien kolagenowych, stabilizują strukturę kolagenu, opóźniają procesy starzenia skóry. Zapobiegają łojotokowi. (...) (Krzem) zapobiega rozdwajaniu końcówek włosa, łamliwości włosów, łamliwości paznokci oraz rozwarstwianiu się płytek paznokciowych."
za: Różański.li 

Zaczęłam więc przygotowywać skrzyp prawidłowo, według wskazań. Różański zaleca, żeby wywar (nie napar!) pić cztery razy dziennie po 100 ml (razem 400 ml). Na każde 100 ml wody przeznaczyć łyżkę (nie łyżeczkę :)) skrzypu polnego. Oznacza to, że powinnyśmy przygotować:

400 ml wody
4 łyżki skrzypu polnego

Pamiętajcie, że do sporządzania wywarów nie wolno używać aluminiowych garnków. 

Ziele zalewamy wodą i doprowadzamy do wrzenia. Od tego momentu gotujemy całość przez 15 minut. Proponuję robić to na małym ogniu, wtedy odparuje naprawdę znikoma ilość wody. Po kwadransie zdejmujemy garnuszek z ognia i odstawiamy na 30 minut. Potem przecedzamy i pijemy po filiżance cztery razy dziennie.

Ot, skrzyp polny, susz 50g
Najbezpieczniej będzie wykorzystać luźny susz, a nie wnętrzności
rozerwanej herbatkowej torebki skrzypu. Te drugie zazwyczaj są mocno pociachane i nie wiemy, jaka część rośliny została tak potraktowana a później umieszczona w saszetce :) Luźny susz wcale nie jest trudny do zdobycia. Zazwyczaj w aptekach na witrynach porozwieszane są herbatki Herbapolu, ale pani magister na pewno chowa pod ladą wersję luźną. A jeśli wyjątkowo nie, to poszukajcie w zielarniach. W tych, które ja znam prawie wcale nie ma paczkowanych herbat, za to zielska na wagę sporo i nie pod ladą. Na zdjęciu obok skrzyp firmy Kawon (50g, 3,60zł). Ale częściej bywają te z Flosleku, w podobnej cenie.

To co jest chyba najważniejsze w tej kwestii, to zmiana ilości wypadających z mojej głowy włosów. Ta zmiana zaszła z dnia na dzień. Następnego dnia po spożyciu skrzypowego wywaru wypadło mi przy myciu 10 sztuk włosów. W porównaniu do wcześniejszych 100 (kiedyś dokładnie policzonych), można było pominąć poskrzypową inwentaryzację. Różnica była ogromna i ciężko było mi uwierzyć, brałam pod uwagę pomyłkę itp.

Wywar piłam przez następny tydzień, i każdego dnia efekt był taki sam. Przy przeczesywaniu włosów ręką przestały wypadać w ogóle. Musiałabym to zrobić 15 razy, żeby w końcu znaleźć między palcami włos.

Po tygodniu postanowiłam zrobić przerwę, chciałam też zobaczyć co się stanie z wypadaniem. Drugiego dnia bez skrzypu włosów w wannie przybyło, a po kilku dniach w odpływie utworzył się już mały chomik. Szybko wróciłam do konsumpcji. Po miesiącu zauważyłam, że kucyk wyraźnie mi zgęstniał.

Zahamowanie wypadania jest chyba najszybszą metodą, żeby zagęścić włosy, biorąc pod uwagę jak wiele sztuk włosów kumuluje się każdego dnia poza naszą głową.

Dlaczego warto myć włosy bez szamponu?

Zacznę od tego, że szampony to nie są wcale złe produkty. Większość ludzi na świecie (a przynajmniej na Zachodzie ;)) myje nimi włosy i ich głowy mają się w miarę dobrze. Każda z nas na pewno spotkała kiedyś pięknowłosą dziewczynę, która zarzekała się, że codziennie myje włosy szamponem i rzadko lub wcale nie używa odżywek. Można się pokusić o podejrzenie, że z natury włos ma gruby i mocny. Na problemy skóry głowy się nie skarży, a myjąc rano włosy, mimo ich długości i objętości, nie zbiera z odpływu średniej wielkości chomika.

Niestety większość ludzi nie ma ani bezproblemowych włosów ani hartowanej skóry głowy, odpornej na uczulenia kontaktowe. I o ile długość i gęstość włosów to raczej kwestia estetyczna, podrażnienia skóry głowy dla wielu są poważnym problemem. Jeśli uda się wskazać szampon winny reakcji skóry, należy będzie wybrać inny, nowy, licząc, że będzie bardziej łagodny. Bardziej łagodny okazuje się nadal zbyt niełagodny. Sytuacja się komplikuje. Na rynku półeczka łagodnych szamponów jest jednak ograniczona albo przechodzi w półkę dermatologiczną, niełagodną dla ludzkiej kiesy. W trakcie tych długich poszukiwań niektórym uda się w końcu zabrnąć do... kuchni.

Inni jeszcze są desperatami albo naturalsami, którzy po wieloletnich próbach przywrócenia włosom zdrowia i kondycji, skłaniają się ku opinii, że kiedyś szamponów nie było, a ludzie mimo to mieli zadbane, mocne włosy. Higiena włosów i ciała była skuteczna, ale wcale nie wykorzystywano do niej detergentów. Postanawiają spróbować. Zajmują lodówkę, ogałacają półeczkę z mąką, po kątach układają słoiczki z dziwnym, butwiejącym proszkiem ... a domownicy skarżą się, że jakiś lis wyjada jajka.

Powody są różne, a wszystkim przyświeca wiara oraz wiedza, że kiedyś nie było silnych detergentów, ludzie myli włosy znacznie rzadziej, przy czym nie cierpieli AZS i nie mieli suchej na wiór skóry głowy. Rodzi się więc nadzieja lub eko-wegano-paleo-anarcho-fundamentalizm ;]

Korzyści

W tym wpisie chciałam wyjaśnić, czego możemy oczekiwać porzucając buteleczkę szamponu na rzecz mycia włosów jajkiem, mąką, miodem czy czego tam jeszcze nie zdążyliście zjeść w święta:

- możesz liczyć na to, że problemy z Twoją skórą głowy się unormują. Jeśli przyłożysz się do no-poo masz szansę najpierw myć włosy co drugi dzień, z biegiem czasu co trzeci i czwarty. Zależy od Ciebie i Twojego organizmu. Jeżeli leczysz się od wielu lat u dermatologa, nic Ci nie pomaga lub efekty są nietrwałe, warto rozważyć wszystkie za i przeciw no-poo.

- możesz liczyć na poprawę stanu włosów na długości i ograniczenie wypadania włosów. Detergenty wysuszają skórę i włosy. Jedni są na to mniej podatni, inni bardziej. Włosy regularnie odzierane z naturalnej ochronki szybciej się kruszą, łamią, rozdwajają. W efekcie pasma na długości są powywijane, sterczą połamane w różnych miejscach. Naturalne środki myjące nie naruszają tej bariery, pozostawiając włosy czystymi. Jeżeli uważasz, że ten problem dotyczy Ciebie - zrób próbę z no-poo.

- może okazać się, że to naturalne składniki nie będą Cię podrażniać (może też być odwrotnie!). Skóra może wreszcie przestać swędzieć, łuszczyć się, znikną krostki, łupież. Ułagodzona, nawilżona skóra głowy przestanie się nadmiernie przetłuszczać. 

- czwarta korzyść w zasadzie nie jest do końca korzyścią. Niektórym ludziom zależy, aby ograniczać konsumpcjonizm oraz produkcję plastikowych opakowań. Nie potrzeba 10 kosmetyków do mycia 10 różnych partii ciała - można to zrobić jednym, respektującym ph ludzkiej skóry. Dla innych ważne jest, aby ograniczać kontakt skóry człowieka ze składnikami powstałymi na szkiełku. Czasami oparte są na naiwnej podejrzliwości, czasami na niejednoznacznych wynikach badań nt. wpływu różnych środków kosmetycznych na człowieka. Wynikają z wątpliwości. Wielu ludzi jest jednak po prostu ciekawych, jak to jest możliwe, że ciało można umyć oliwą, a włosy suchym szamponem z ziół albo wywarem z korzenia mydlnicy. Zdają sobie sprawę, że natura sama zadbała o zaspokojenie tej potrzeby człowieka, jaką jest utrzymywanie ciała w higienie. Zbierając coraz więcej informacji na ten temat, czasami ciężko uwierzyć, że powstał cały przemysł chemiczny zajmujący się produkcją detergentów, kiedy wszystko czego potrzebujemy w tej kwestii zostało stworzone przez laboratorium natury.

No-poo nie jest dla każdego. Szczególnie jeśli mamy poważne problemy dermatologiczne lub hormonalne. Warto naprawdę solidnie i spokojnie zastanowić się nad możliwymi przyczynami naszych dolegliwości. Łojotoku nie wyleczy się myjąc skóry głowy miodem, jeżeli jego przyczyny tkwią w problemach z układem hormonalnym. Bądźmy strażnikami naszego zdrowia i konfrontujmy zdobyte informacje, czasami nawet u dwóch różnych lekarzy.

No-poo nie jest i nie musi być zamiennikiem wszelkich szamponów. Może być urozmaiceniem i dodatkiem do pielęgnacji włosów, a nie pielęgnacją samą w sobie. 

Na koniec chcę dodać, że blog ten powstał wskutek moich rocznych doświadczeń z no-poo, które nie miałyby miejsca, gdyby nie lektura zagranicznych blogów i for, na których tematyka ta od jakiegoś czasu zrobiła się oldskulowa (szczyt zainteresowania dawno minął :)). Chciałam stworzyć miejsce, gdzie polski Internauta/ka znajdzie uporządkowaną wiedzę i podsumowanie doświadczeń, ale w swoim rodzimym języku.

Będzie mi miło poczytać o Waszych doświadczeniach. Postaram się też systematycznie uzupełniać blog o posty z efektami na zdjęciach, dokładnymi przepisami i pomysłami. Na razie odsyłam do lektury poprzednich artykułów, widocznych w archiwum po prawej.



23 lutego, 2015

Pielęgnacja włosów Elżbiety Bawarskiej (cesarzowej Austro-Węgier)

Jeżeli interesowaliście się kiedyś sylwetkami kobiet w historii powszechnej na pewno kojarzycie Elżbietę Bawarską, znaną też jako Sissi. Jej piękne, długie i niesamowicie gęste włosy są legendarne. Najbardziej lubię je podziwiać na fotografiach z tamtego okresu, ponieważ odnoszę wrażenie, że ich ilustracja na przepięknych skądinąd obrazach, ma lekką wartość fantazyjną. Znajdujące się obok zdjęcie odzwierciedla faktyczny stan włosów Elżbiety. To, co się rzuca w oczy, to nieprawdopodobna gęstość, ale też prawdziwa wirtuozja fryzjera, który stworzył naprawdę wspaniałe upięcie. Jako ciekawostkę dodam, że na tej akurat fotografii widoczne są jej bokobrody, których podobno się wstydziła. Bokobrody jej męża, cesarza Franciszka, również wyjątkowo jej się nie podobały.

Dzięki zapiskom prowadzonym na austriackim dworze mamy dostęp do metod pielęgnowania włosów cesarzowej. Dokumenty te znajdują się dzisiaj w archiwum w Schonbrunnie, część z nich została udostępniona biografistom, takim jak Brigitte Hamman czy Egon Corti. Piszą oni, że życie na dworze jak i zabiegi, którymi poddawała się Sissi, były opisywane i skrupulatnie archiwizowane każdego dnia, także po to, by sumiennie prowadzić księgowość dworu. Informacje na ten temat, jakie zostały upublicznione nie są jednak obfite.

Nawet w tak niewielkiej ilości są jednak dla nas interesujące, ponieważ w czasach, kiedy nie produkowano szamponów, do utrzymania higieny włosów wykorzystywano wyłącznie składniki pochodzenia naturalnego. Jak widać na licznych zdjęciach Elżbiety oraz innych kobiet z epoki, miały taką samą o ile nie lepszą wartość pielęgnacyjną.

Mycie włosów Sissi zajmowało cały dzień, a zaangażowanych w tę czynność było kilka osób. Zaskakujące, ale myto je tylko raz na dwa tygodnie. W takich chwilach w mojej głowie pojawia się pytanie, czy delikatne i nieczęste mycie włosów rzeczywiście wpływa na intensywność przetłuszczania skóry głowy, i czy pomiędzy zabiegami mycia stosowano jakieś ziołowe suche szampony lub ziołowe płukanki, które obmywały włosy ze świeżych zabrudzeń i być może same w sobie hamowały wydzielanie łoju?

Szampon stanowiła mikstura 12 jaj oraz butelki koniaku. Podobno niektóre alkohole takie jak koniak i brandy nie działają wysusząjco na włosy, ale nie wiem, czy to prawda. Według źródeł jajko odpowiadało za nabłyszczenie pasm włosów, a koniak oczyszczenie włosów. Zastanawiam się, czy nie odwrotnie :) Z drugiej strony Arsenic tak pisze o obecności alkoholu w kosmetykach:  
"Ciekawostką w przypadku alkoholu zawartego w kosmetykach jest jego właściwość: alkohol w stężeniu ponad 50%, stosowany na skórę, powoduje jej odtłuszczenie gdy natychmiast po zastosowaniu jest usunięty. Gdy jednak pozwala mu się wyparować ze skóry, wówczas nie powoduje odtłuszczenia." za: Arsenic

By zapobiec rozdwajaniu się końcówek przygotowywano miksturę soku z pokrzywy, soku z cytryny oraz octu jabłkowego. Nie wiadomo jednak, czy płyn stosowano na skórę głowy, czy polewano nim włosy. Mam podejrzenie, że właśnie ta mieszanka mogła służyć nie tylko do odświeżania włosów pomiędzy myciami, ale mogła też hamować nadmierne ich przetłuszczanie.

Niewiele osób wie, że Elżbieta zaczęła farbować włosy henną, kiedy pojawiły się u niej pierwsze siwe włosy. Nie wiemy jednak jaką dokładnie hennę stosowała, by uzyskać swój orzechowy odcień. Na pewno mieszała ją z mlekiem, dzięki czemu henna nie podsuszała włosów.



Ostatni portret jest moim ulubionym - splecenie tak długich włosów oraz rąk jednocześnie, wywołuje mój uśmiech :)

21 lutego, 2015

Mycie włosów żółtkiem - technika

Dlaczego żółtko miałoby domyć włosy?

Żółtko kurzego jaja to źródło naturalnych emulgatorów - fosfolipidów, które pozwalają na usunięcie tłuszczu z powierzchni włosa. Mowa oczywiście o lecytynie. Średnio jedna sztuka żółtka zawiera jej około 30%. Lecytyna jako emulgator pomaga emulgować tłuszcz z wodą, co stanowi o jej właściwościach myjących. To właśnie lecytyna uplastycznia wypiekane ciasta. Dodatkowo zmiękcza, nawilża, odżywia włosy oraz wygładza ich łuski. Dlaczego?

Same żółtka to kopalnia witamin i minerałów: witaminy A, E, D, K, B12, kwasu foliowego, potasu, siarki, fosforu, żelaza, cynku, kwasów omega 3 i 6. Żelazo, kwas pantotenowy oraz witaminy A i D wpływają pozytywnie na kondycję zniszczonych i osłabionych pasm włosów. Cholesterol zawarty w żółtku to naturalny środek nawilżający i chroniący skórę przed wysuszeniem.

Jak umyć żółtkiem włosy, aby po wysuszeniu były czyste?

Technika jest ważna! Nie dziwi mnie spora ilość porażek przy próbach mycia włosów nie tylko żółtkiem, ale też korzeniem mydlnicy, reethą czy mąką. Każdy z tych surowców wymaga odpowiedniego traktowania, kiedy znajdzie się już na włosach. Żółtko to nie szampon, który w trzy sekundy spienia włosy i chwilę później nadaje się do spłukania. W takich chwilach sporą rolę odgrywa opór powstały na skutek jakiegoś konkretnego wyobrażenia o tym, jak zachowują lub powinny się zachowywać środki myjące. Znamy przecież szampony, które wcale nie chcą wytwarzać piany, ponieważ zawierają dużo ekstraktów pielęgnacyjnych przy małej ilości np. Betainy Cocamidopropylowej. A mimo wszystko przy odpowiednim traktowaniu pozostawiają włosy czyste po myciu.

Do mycia włosów żółtkiem trzeba użyć ich odpowiedniej ilości. Dla włosów za łopatki wystarczą dwa duże żółtka. Włosy kończące się przy szyi jak i włosy przekraczające linię łopatek będą wymagały odpowiednio mniej lub więcej o jedno. Oczywiście jest to ilość szacunkowa, ale na początek próbowania żółtkowego szamponu wydaje się dobra.

Żółtka trzeba dobrze ze sobą roztrzepać, przy energicznej ręce widelcem lub widełkowatą łapką, przy słabej ręce mikserem. Można doprowadzić żółtka do konsystencji kogla-mogla. Jeśli lubicie ten deser, to na pewno wiecie, że gotowy kogel mogel zwiększa swoją objętość ponad dwukrotnie w porównaniu do swojego stanu wyjściowego. Im więcej żółtkowego szamponu, tym lepiej. Taka masa ma też większą plastyczność, miękko rozprowadza się po włosach i trudniej z nich spływa, ponieważ jest bardzo jednolita.

Co można dodać do żółtek? Nie trzeba niczego :), ale dobrze spiszą się niewielkie ilości np. bardzo płynnego oleju (czyli nie rycynowego ani kokosowego; wystarczy dosłownie kropla lub dwie), szczypta glinki, mąki ziemniaczanej. Można dodać sodę, ale o jej wpływie na włosy warto przeczytać w poprzednim wpisie. Wszystkie wymienione wyżej składniki poza olejem podniosą właściwości myjące żółtek. Jeżeli okaże się, że nijak nie potrafimy samymi żółtkami umyć włosów, warto je do nich dodać.

Przed myciem włosy trzeba zwilżyć. Suche włosy są bardziej tępe i utrudniają rozprowadzanie żółtek. Można to zrobić głową w dół, ale jeżeli nie mamy wprawy, na początek dobrze jest stanąć i nakładać żółtkowy szampon od czubka głowy - z tej pozycji mamy dostęp do największej powierzchni skóry głowy.

Dlaczego w ten sposób? Tak naprawdę brudne włosy najbardziej przetłuszczone są przy skórze głowy, i z reguły bardziej w jej górnej niż dolnej części. Trzymając głowę ku dołowi największą ilość naszej emulsji nakładamy na rejony karku i potylicy, czyli nie tam, gdzie skóra wymaga największego oczyszczenia. Szampon rozprowadzamy po całych włosach, koncentrując się jednak przy skórze głowy. Kiedy żółtka pokryją włosy, konieczne jest wykonanie masażu. Bez tego nie zemulgujemy wody, tłuszczu i żółtek, czyli de facto nie oczyścimy włosów. Jest to najważniejszy punkt w tej metodzie. Bez niego żółtka stanowią dla włosów odżywczą maseczkę, ale nie będą miały potencjału myjącego.

Następnie włosy związujemy i owijamy bawełnianą koszulką lub innym kompresem. Emulsję trzeba potrzymać na głowie jakiś czas, same zobaczycie jaka długość będzie dobra, ale 30 minut z pewnością wystarczy. W tym czasie żółtka lekko przyschną usztywniając włosy. Po 30 minutach ponownie płuczemy włosy i wykonujemy drugi masaż skóry głowy. Najlepiej robić to powoli i delikatnie, opuszkami palców dotykając skóry głowy i jednocześnie starając się przesuwać szampon ku końcom włosów. Teraz żółtka są gotowe do całkowitego, starannego zmycia. I tak, nie potrzebujemy już używać zwykłego szamponu.

Niezależnie od tego, jakie są w dotyku wilgotne włosy (a mogą być sztywne i poplątane), pozostawiamy je do wyschnięcia. Gdy włosy będą suche, ten efekt minie.

Jak wyglądają włosy po myciu żółtkowym szamponem? Są puszyste (jak kogel mogel ;), bardzo miękkie i mają świetną objętość. Pamiętajcie jednak, że wszystko zależy od tego, jakiego rodzaju macie włosy i w jakim są stanie. U mnie żółtko przedłuża świeżość włosów.

Można wskazać następujące przyczyny, dlaczego żółtkowy szampon nie działa:
- stosujemy złą technikę mycia, nie masujemy skóry i włosów wystarczająco długo i dokładnie
- użyliśmy zbyt małej ilości żółtek
- w trakcie płukania włosów użyliśmy ciepłej wody przez co żółtka się ścięły i nie zemulgowały wody i tłuszczu
- nie trzymaliśmy żółtkowego szamponu na głowie wystarczająco długo
- przed myciem nasze włosy były pokryte warstwą lakieru, gumy lub innych trudno zmywalnych substancji stylizujących albo włosy były bardzo mocno obciążone silikonami zmywalnymi tylko silnymi detergentami
- nie umiemy tego robić i już :) a nasze włosy zwyczajnie nie lubią jajek

Dlaczego włosy po żółtkowym szamponie są szorstkie, sztywne i przesuszone?
- już wcześniej poczęstowały się proteinami
- stosujemy żółtka częściej niż raz w tygodniu
- nasze włosy są suche i zniszczone, a końce połamane i nie wiedzieliśmy, że żółtka najpiękniej działają na włosach przynajmniej średniozdrowych;

Sztywność i przesuszenie powinny minąć po tym, jak dodamy nieco miodu, parę kropel oleju lub gliceryny.

Co możemy zrobić? Żółtko ma przecież tyle wspaniałych właściwości!
- jeżeli poddałyście się bo żółtko nie domywa włosów, warto spróbować dodać jeszcze glinki, talku, ostatecznie sody
- jeżeli włosy po żółtku nie są ładne i miękkie, ale przesuszone i sztywne, koniecznie dodajcie 10 kropli gliceryny i 10 kropli olejku (o równoważeniu protein emolientami i humektantami)
- jeżeli jesteście pewne, że samo żółtko nie daje dobrych efektów, dodajcie je do maski lub odżywki; można spróbować dodać je do porcji szamponu
- po umyciu włosów możemy zastosować kwaśną płukankę, jeżeli wcześniej po żółtku był szorstkie
- dajcie żółtku szansę, ale nie teraz. Niech odrosną zdrowe włosy i wtedy powtórzcie eksperyment.

Przepisy na szampony z żółtkiem, które ukazały się na blogu:


No-poo - czym można zastąpić szampon?



No-poo (no-shampoo) zrobiło w ostatnich kilku latach karierę w amerykańskiej sieci. Początkowo miała to być metoda zastąpienia szamponów wszystkim innym, co będzie potrafiło umyć włosy w sposób delikatny, naturalny, niealergizujący. Zakręcone Amerykanki wymyśliły jednak znacznie więcej sposobów na uzyskanie czystych włosów, niż można byłoby się spodziewać, w efekcie dzisiaj nie bardzo już wiadomo, o jakie no-poo chodzi, kiedy używa się tego terminu.

Najbardziej kontrowersyjnym No-poo jest Water Only (WO), które polega na myciu włosów samą, bieżącą wodą. Nie ma wielu zwolenników tej metody, ponieważ na efekty trzeba czasami bardzo długo czekać, a zanim się pojawią, w najlepsze trwa okres niewyjściowy, kiedy włosy są po prostu przetłuszczone. Jest to jednak ciekawy sposób na pielęgnację włosów, ponieważ dobrze przeprowadzone Water Only potrafi zupełnie zniwelować problemy z przetłuszczaniem, likwiduje konieczność codziennego mycia włosów aż do takiego stanu skóry głowy, kiedy mycie włosów można spokojnie przeprowadzać raz na tydzień lub dwa tygodnie. Tak, tak. Elżbieta Bawarska swoje długie i gęste włosy myła właśnie co dwa tygodnie (a raczej ludzie odpowiedzialni za ich mycie). Ze względu na zdumiewającą długość jej włosów, zabieg ten trwał cały dzień. Dla zainteresowanych dodam, że szamponem była mieszanka 12 jaj i butelki koniaku (tak, kiedyś nie było szamponów ;)). (Post o pielęgnacji włosów Elżbiety, cesarzowej Austro-Węgier)

Zanim jednak skierujemy się na głębokie wody, zastanówmy się jakie substancje myjące, absorbujące lub adsorpcyjne znajdują się w naszym otoczeniu, a nawet naszej kuchni. Suche składniki można przygotować jako pastę absorpcyjną (składnik+woda) i/lub puder adsorpcyjny (matujący sebum) do wyczesywania włosów:

  • mąki oraz skrobia: mąka z ciecierzycy, mąka żytnia, mąka kukurydziana. Część mąk myje włosy, część ma wyłącznie właściwości matujące i nie poradzą sobie jako szampon mączny - tylko jako suchy szampon
  • żółtko jaja (lub całe jajo): jego właściwości myjące są bardzo dobre, ponieważ zawiera lecytynę, która emulguje tłuszcz z wodą (post o myciu włosów żółtkiem)
  • soda oczyszczona - doskonale umyje włosy, ale ponieważ jest silną zasadą, jest szkodliwa dla włosów (post o myciu włosów sodą)
  • glinki: bardzo dobrze myją włosy, jednak odbierają im blask i mogą powodować plątanie. Najlepszym wyjściem jest stosowanie ich tylko na skórę głowy (post o myciu włosów glinką)
  • zioła, które zawierają saponiny: 
- korzeń mydlnicy lekarskiej (wywar)
- kozieradka pospolita
- mydłodrzew
- żywokost lekarski
- bylica piołunu
- chaber
- drapacz lekarski
- lucerna
- dziewanna lukrecja
- komosa ryżowa
- połocznik
- traganek płoniasty
- wilżyna ciernista
  •  zioła ajurwedyjskie, które zawierają saponiny (pasta): 
- shikakai
- reetha
- korzeń juki
  • talk użyty jako suchy szampon
  • oraz suche szampony adsororpcyjne o działaniu matującym sebum na bazie ziół, glinek, mąk, kakao, np. mieszanka startego korzenia mydlnicy i kłącza kosaćca.

Najważniejszą kwestią w stosowaniu alternatywnych środków myjących jako szamponów, jest sposób, w jaki zostaną użyte. Wszystkie wymienione wyżej składniki poza sodą, glinkami i talkiem powinny poleżeć na skórze głowy i włosach przez jakiś czas zanim zostaną zmyte. Masaż wzmocni efekt oczyszczania. Prawda jest taka, że umycie włosów żółtkiem jaja, które ma z nimi kontakt dosłownie przez chwilę, będzie trudne. Najlepiej potrzymać je na głowie przynajmniej 30 minut, tym bardziej, że zabieg ten jest naturalną odżywką i pielęgnuje włosy. Żółtkowego szamponu nie można jednak stosować bez ograniczeń, ponieważ nadmiar protein może przesuszyć włosy. Najlepiej zacząć od mycia nim włosów raz na dwa tygodnie. Post o myciu włosów żółtkiem.

Jeżeli nie jesteście przekonane do tych produktów, można zacząć od dodania ich do maski do włosów.

Każdą z tych metod postaram się przedstawić w kolejnych postach.
Jeśli macie lub znacie inne składniki, którymi można umyć włosy, piszcie.

Mycie włosów sodą oczyszczoną

Mycie włosów sodą oczyszczoną - jedna z metod No-Poo, pojawiła się na wegańskich, amerykańskich blogach jako alternatywa dla szamponów i innych emulsji zawierających detergenty. Powody jej stosowania były dwa. Po pierwsze soda jako pojedynczy składnik może być zamiennikiem dla alergizujących, wieloskładnikowych produktów. Po drugie Amerykanki cenią ekologiczne podejście i przygotowywanie własnego szamponu bez konieczności utylizowania plastikowych opakowań odpowiadało ich przekonaniom. Soda jest całkowicie biodegradowalna, a dodatkowo nieszkodliwa dla organizmu człowieka jako środek spożywczy (stosowana jest m.in. do wypieków w kuchni). Możliwość zrobienia własnego szamponu z jednego składnika, o wysokiej dostępności i bardzo niskiej cenie wydaje się doskonała.

Po pierwszych eksperymentach, które niekiedy trwały przez kilkanaście miesięcy, dziewczyny zaczęły zwracać uwagę na rzeczywisty wpływ sody na włosy. Jej silne właściwości myjące zaczęły być przyrównywane do zastosowań sody w gospodarstwie domowym: do czyszczenia armatur, zatłuszczonych powierzchni, prania dywanów, czyszczenia sreber, usuwania spalenizny, doczyszczania butelek, w których przechowywany był olej... Czy włosy powinny być myte tak silnym środkiem?

Soda jest substancją wybitnie zasadową (ph ok. 9,5). Tak wysokie ph potrafi poważnie zniszczyć włosy. Włosy powinny mieć kontakt wyłącznie z substancjami, których ph mieści się w określonym przedziale (4-8), w innym przypadku wiązania keratyny budującej włos rozpuszczą się. Dotyczy to również ph zbyt niskiego, czyli substancji bardzo kwaśnych. Efektem jest zniszczenie i przesuszenie włosów na długości. Skóra głowy również ma określone ph i jest wysoce prawdopodobne, że nieodpowiednie ph wywoła w końcu jej podrażnienie. Ponadto naturalne lekko kwaśne ph skóry zapobiega namnażaniu się na jej powierzchni bakterii.

źrodło obrazka:
http://blog.kanelstrand.com/2014/01/
baking-soda-destroyed-my-hair.html
Niektórzy sądzą, że kwestię ph zmienia odpowiednio dobre rozpuszczenie sody w wodzie. Kanelstrand przeprowadziła eksperyment z papierkami lakmusowymi, który wykazał, że rozpuszczenie sody nawet w 20 kubkach wody obniża ph z 9,5 do 9. Udało jej się otrzymać roztwór sody i wody o ph równym 7, ale dopiero wtedy, gdy do jednej łyżki pochodzącej z roztworu 20 kubków wody i łyżki sody dodała 1 kubek wody. Niestety nie zdecydowała się sprawdzić, czy tak rozcieńczonym roztworem można jeszcze umyć włosy.


Jako środek nadający błysk i eliminujący plątanie włosów po myciu sodą stosuje się kwaśną płukankę octową (ACV - apple cider vinegar) lub inną (cytrynową, aloesową). Domyka ona rozchylone łuski włosa przywracając włosom błysk. Nietrudno jednak nie odnieść wrażenia, że włos przechodzi małą torturę, ponieważ to co się z nim dzieje, to po prostu nieustanne rozpulchnianie łusek (rozchylanie zasadą i zamykanie kwaśnym ph). Jednorazowe mycie włosów sodą nie powinno im zaszkodzić, jednak powtarzanie tego zabiegu trwale je niszczy. Nawet słabe zasadowe substancje stosowane przez dłuższy czas mogą zniszczyć wiązania keratyny, dlatego nie tyle powinno się ograniczyć kontakt włosów z substancjami o ph nie mieszczącym się w przedziale 4-8, ale stosować tylko produkty o ph 4-6. Robiąc płukankę octową czy cytrynową dobrze jest przestrzegać stosunku wody do octu i cytryny tak, aby ph tego roztworu mieściło się we wskazanym przedziale.

Nie oznacza to, że soda nie ma dla włosów zastosowania. Można wykorzystać ją do zdejmowania nieudanego farbowania zarówno chemicznego jak i henny, pamiętając jednak o jej szkodliwym wpływie.

Soda jest łatwa w użyciu i dodatkowo zawsze domyje nasze włosy, jednak warto poszukać innych, delikatniejszych sposobów oczyszczania włosów. Można się spodziewać, że szkody staną się widoczne dopiero z czasem.

Jak myć włosy sodą?

Na dwa sposoby: stosujemy jako suchy szampon do wyczesywania i zmycia wodą oraz w formie pasty (soda+woda). Ilość składników w paście jest orientacyjna, generalnie dobry jest stosunek 50/50.

Sody nie trzeba trzymać na włosach długo, dosłownie minuta we włosach i na masaż łącznie wystarczy. Pamiętajcie nie tylko, żeby dobrze ją spłukać, ale też o kwaśnej płukance na koniec!

Jestem ciekawa, jakie są Wasze doświadczenia z sodą? Jak wyglądają włosy po soda-poo? :)

Na koniec webbiliografia, także zagraniczna oraz uzupełnienie tego wpisu ciekawymi artykułami:

- wypłukiwanie farby sodą (Przystanek Uroda):
http://przystanekuroda.pl/mycie-wlosow-soda-oczyszczona/

- ph a rozpulchnianie włosów (BlondHairCare):
 http://www.blondhaircare.com/2014/09/rozmiekczenie-rozpulchnienie-wosa-o-co.html

- ph produktów włosowych a ph skóry głowy i włosów  (Kascysko):
http://kascysko.blogspot.com/2012/05/rola-ph-w-pielegnacji.html


- Dlaczego soda niszczy włosy (Empowered Sustenance, ang):
http://empoweredsustenance.com/no-poo-method-damages-hair/

- wątki na forum The Long Hair Community (ang):

- Podsumowanie trzyletniego doświadczenia z myciem włosów sodą (Kanelstrand, ang): http://blog.kanelstrand.com/2014/01/baking-soda-destroyed-my-hair.html

- "Jak moje włosy zostały zniszczone przez lata oczyszczania sodą" (Smithspirations, ang)
http://smithspirations.com/2014/07/28/what-years-of-baking-soda-no-poo-did-to-my-long-healthy-hair-or-when-a-natural-living-experiment-fails/

- Dlaczego soda+ACV niszczą strukturę włosa i czym je zastąpić (Future Derm, ang)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...