07 października, 2015

Przełom w mojej pielęgnacji: włosy Wysokoporowate z natury, Suche, Cienkie (WSC)


Dzisiejszego posta bardzo chciałabym przeczytać półtora roku temu, kiedy trafiłam do internetu z włosowymi problemami. Minęło wiele, wiele godzin blogowych lektur i własnych eksperymentów, zanim poznałam strukturę moich włosów i w efekcie udało mi się dobrać im pielęgnację.

Doszłam do wniosku, że pewne prawidłowości dotyczą włosów właśnie mojego typu. Dziś przeczytacie trochę uogólnień i uproszczeń, moja typologia na pewno nie jest doskonała, więc jeśli macie jakieś własne doświadczenia i uwagi, chętnie je przeczytam. Post ten zaczęłam pisać jeszcze w lipcu, a publikuję go dopiero teraz, gdyż wreszcie skompletowałam dokumentację fotograficzną. Nie wyobrażałam sobie tego posta bez pokazania Wam, jak zachowują się włosy przy kilku wariantach mycia, sądzę, że zdjęcia naprawdę fajnie oddają charakter włosów z natury wysokoporowatych i suchych.

 OK, teraz czas w skrócie wyjaśnić czym się charakteryzują włosy typu WSC?

(1) są wysokoporowate z natury. Przez jakiś czas łudziłam się, że skoro nigdy ich nie farbowałam i nie prostowałam, to na pewno są niskoporowate. Dziś już wiem, że nie są i co gorsza, nigdy nie będą. Są to włosy, których struktura jest pełna ubytków i nierówności. Takie włosy są bardzo spuszone tuż po myciu (i w ogóle po kontakcie z wodą). Puch mija wieczorem i/lub po umiejętnie zebranym koczku i wygładzeniu emolientami. Wierzchnia warstwa włosów żyje swoim skręconym życiem. WSC mają też często zdolność do układania się w różnej intensywności fale. Niebywale łatwo się odkształcają. Mam wrażenie, że nadanie im fal za pomocą ślimaczka lub jakiejkolwiek innej metody jest jedynym sposobem, aby wyglądały dobrze. Zdefiniowanie ich skrętu to jedyna słuszna metoda wychowawcza. Gdy są zupełnie proste, puszą się i wyglądają na suche. Pogodziłam się, że nie ma możliwości zmiany ich porowatości. Nowe włosy, które wyrastają z głowy również są porowate. Schną błyskawicznie.
(2) są suche. Ponieważ łuski ze względu na wysokoporowatość są bardzo odchylone, łatwo oddają wilgoć. Z tej cechy wynika kilka innych: większa łamliwość, skłonność do puchu. Suche włosy baaardzo często wyglądają na włosy zniszczone mechanicznie. Często bywa tak, że szampony źle wpływają na ich stan, niszcząc ochronną warstwę hydrolipidową. Lubią delikatne mycie, odżywką, maską, jajkiem.
(3) są cienkie. Gruby wysokoporowaty włos zachowuje się inaczej. Przede wszystkim poddaje się sile grawitacji, jest znacznie cięższy. Puszenie jest rzadsze. Takie włosy nie latają wkoło głowy i są odporniejsze na powiew wiatru. Przy cienkich włosach rozpuszczenie ich na dworze kończy się źle, a rozczesanie nie należy do najłatwiejszych. Cienkość włosa oczywiście nie ma nic wspólnego z gęstością. Moje włosy są jednocześnie cienkie i gęste. Po prostu jest ich dużo, ale są bardzo lekkie.


Podsumowując, nie jest to wdzięczny typ włosa. Według mnie takie włosy stosunkowo łatwo rozpoznać na żywo. Puszyste, ale nie ciężkie, lekko pofalowane lub szopiasto proste. W niesprzyjających warunkach zdają się być srodze zniszczone. Co ciekawe, związane ciasno w niski koczek lub kucyk, partie przylegające do głowy skręcają się w sprężynki. Są trudne do wygładzenia. Wymagają bardzo częstego czesania. Kiedy są długie, końcówek praktycznie nie da się przeciążyć treściwą maską.

Są to włosy problematyczne. Nie sądzę, aby bardziej niż inne typy włosów. Ale ich pielęgnacja musi być celowana. Mogę powiedzieć, że dzięki temu iż tak mi dawały w kość zaczęłam interesować się naturalnymi składnikami myjącymi. Bo w pewnym momencie doszłam do ściany. Metodą dedukcji doszłam do wniosku, że nie mogę ich tak mocno oczyszczać, bo tuż po myciu wyglądają na przesuszone.

Chciałam Wam napisać o moim sposobie na tego typu włosy. Bo od dłuższego czasu mam nieodparte wrażenie, że złapałam byka za rogi. Potrafię im dogodzić i jeśli chcę, mogą wyglądać pięknie. Poniżej postarałam się streścić to, co wydaje mi się najistotniejsze. Oczywiście u każdej osoby z włosami tego typu inny element będzie miał większe znaczenie. Ściąga ta jest poglądowa i omawia główne problemy związane z tymi włosami.


Jak pielęgnować włosy typu WCS?

Mycie: Chronić końcówki
Wbrew pozorom nie jest to punkt najważniejszy. Jedne włosy będą lubiły mocne mycie przy skórze głowy slsowym szamponem, inne nie (np. moje). Jedno je łączy: końcówki nigdy nie polubią detergentów. Będą się od nich wysuszać i wykruszać. Najgorzej jest w przypadku włosów mieszanych. Przetłuszczają się na tyle mocno, że wymaga to codziennego mycia - z drugiej strony końcówki są suche, nasz własny łój ciężko się w dolne rejony przemieszcza (przez wysoką porowatość i pokręcone pojedyncze włosy). Dla nich odżywkomycie, mycie żółtkiem lub mąką to jedyny dobry sposób oczyszczania. Warto też zastosować mycie włosów na ananasa lub metodę warkoczową.
Wygładzanie na sucho: Odżywka/Olej na sucho
Maski, odżywki i oleje/silikony do zabezpieczania włosów to podstawa. Mój sposób na włosy typu WSC w tej kwestii jest takowy: po wysuszeniu włosów wcieram w nie albo 2-3 krople lekkiego oleju albo odrobinę maski/odżywki o dobrym składzie (polecam np. Isanę Oil Carę - bezsilikonowa, emolientowa). Bez tego puszenie i aureola są murowane. Bez tego nie ma wygładzonych włosów.
Stylizacja: Wymuszenie/Definiowanie skrętu
Żadnej nigdy nie stosowałam dopóki nie zobaczyłam, że niekoniecznie jest to fanaberia, ale po prostu konieczne lekarstwo dla włosów typu WCS. Tylko to w połączeniu z odżywką na sucho jest w stanie je wygładzić. Ponieważ są to włosy podatne na stylizację, ugniecenia i wiązania, bardzo dobrze prezentują się rozpuszczone po różnych upięciach i koczkach ślimaczkach. Nagle wygładzają się i błyszczą. To jakby ich druga, skrywana natura: bo włosy wysuszone na prosto pokrywają się aureolką małych włosów i wyglądają na zniszczone.
Jest jeszcze jedna, prostsza metoda wygładzania tego typu włosów. Trzeba poczekać do wieczora. Im dalej od mycia, tym włosy bardziej dochodzą do siebie. Zupełnie jakby kontakt z wodą źle wpływał na łuski - bez względu na łagodność mycia.
Pomóc może jeszcze np. gorąca stylizacja na szczotce. Jedno jest pewne. Takich włosów nie można po prostu umyć i zostawić do wyschnięcia.


Abyście uchwycili naturę włosów typu WSC, przygotowałam porównanie efektów na włosach w zdjęciach. Specjalnie dla Was pierwszy raz od wielu, wielu miesięcy umyłam włosy SLSowym szamponem :). Była to Isana z mocznikiem. Już zapomniałam, jakie efekty daje u mnie używanie szamponu, dlatego byłam zszokowana, kiedy włosy po Isanie wyschły. Na zdjęciach doskonale widać, jak bardzo są suche i wysokoporowate. Były tak szorstkie w dotyku, że nie mogłam ich rozczesać! Często mi piszecie w komentarzach, że mam piękne, zdrowe włosy, jak widzicie ich prawdziwy stan nie jest dobry, a to co widzieliście w poprzednich postach na zdjęciach to tylko efekty dobrze dopasowanej pielęgnacji... Jest to niestety trochę smutne. Delikatne mycie, maski, odżywki, oleje, to tylko impregnacja włosów, zabezpieczają je tylko przed mechanicznymi zniszczeniami i utratą wilgoci... Nie naprawiają włosów, nie odżywiają ich, włosy są martwe.

Oczywiście pod wieczór włosy z pierwszej kolumny i pierwszego rzędu wyglądały już znacznie lepiej, im dalej od mycia tym bardziej dochodzą do siebie. Na zdjęciu obok również włosy umyte szamponem (lecz innego już dnia) z odpowiednią stylizacją i odżywką b/s. Widzicie różnicę?




Drugi rząd to włosy umyte odżywką. Różnica jest kolosalna. Porównanie zdjęć jest odpowiedzą na pytanie, czy warto myć włosy odżywką. Zdecydowanie warto :) Stylizacja po prawej troszkę nie wyszła, chyba za krótka trzymałam koczek, w każdym bądź razie wyszło by coś co najmniej tak samo ładnego, jak w pierwszym rzędzie w prawej kolumnie :)

Oczywiście można by się czepić: jedno zdjęcie z lampą, inne bez. I tak cieszę się, że zrobiłam zdjęcia do tego zestawienia, mam bardzo ciemne mieszkanie bez większej, bezelementowej powierzchni, jak właśnie gładka ściana. Mogę powiedzieć, że zdjęcia oddają efekty dokładnie w taki sposób, jak włosy prezentują się na żywo.

Aha, na zdjęciu włosów umytych szamponem doskonale widać włosy obrysowe! To te prześwitujące, jaśniejsze, szorstkie partie naokoło całej głowy.

*

Mam nadzieję, że mój post się komuś przyda.

Ostatnio Martusiowy Kuferek poruszył temat publikowania na blogach idealnych zdjęć włosów, które nie pokazują ich prawdziwego stanu. Śledzę wiele blogów włosowych, prowadzę też swojego i muszę powiedzieć, że rzeczywiście daje się wyczuć presję "kreowania" określonego wizerunku. Bardzo rzadko widuję na blogach włosy w stanie nie-idealnym, a jeśli już to występują pod hasłem Bad Hair Day, czyli czegoś sezonowego. Uważam, że może to powodować frustrację u czytelników, którzy nie osiągają efektów, takie postępowanie wzmaga tylko dezinformacje, a nie temu moim zdaniem powinny służyć blogi.

Dlatego z przyjemnością pokazuję Wam zdjęcie moich brzydkich włosów! :D Mam nadzieję, że obudzi to w niektórych nadzieję, że da się włosy upiększyć, nawet jeśli same z siebie nie chcą być atutem :)

Liczę, że autorki kilku blogów nie obrażą się na mnie (choć może też nie zgodzą :)), ale chciałabym nominować te dziewczyny, które moim zdaniem również mają włosy typu WSC:

- Henriettę
- Bijum
- Gapowo
- Kanę z Dbaj o włosy

A może to też i Ty? :)

Pozdrawiam,
Lax

26 komentarzy:

  1. Ja nie należę do grupy osób z takimi włosami na szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten post jest genialny, wszystko świetnie objaśniłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, to o moich włosach, otwierasz mi oczy :) spróbuję od razu zabezpieczenia na sucho, może to jest sposób na fruwające końcówki. Pytanie o koczek/ślimaczek: zwijasz całkiem już suche? Na jak długo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sposób tworzenia koczka każdy musi dopasować do swoich włosów, niestety. Co więcej, nawet wypróbowana metoda od czasu do czasu daje szopę... Ja związuję na szczycie głowy minimalnie wilgotne włosy, robię luźny koczek i związuję gumką, najlepiej na godzinę.
      Jedyny pewny sposób daje u mnie podzielenie włosów na dwie partie, skręcenie ich w dwie linki i związanie nieco poniżej ramion. Fale są delikatniejsze, ale jeszcze nigdy nie udało mi się spuszyć w ten sposób włosów.

      Usuń
  4. Mi najbardziej podobają się Twoje włosy w pierwszym rzędzie po użyciu odżywki.
    Co do mycia żółtkiem, odżywkami, mąką w moim przypadku to nie wiem co myśleć - moje włosy mają naturalny silny połysk i wszystkie te sposoby mycia je matowią, co całkowicie mnie zraża do ich kontynuacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, może płukanka? Rozumiem, że po szamponie błysk jest?

      Usuń
    2. Niestety płukanka niczego nie zmienia. Chyba wypróbowałam już wszystkiego.
      Po szamponie i odżywkach jest połysk.

      Usuń
  5. A gdzież tam obrażanie się :) Mam takie włosy, mam. Dokładnie. Może tylko to, że związane w kucyk lub koczek falują przy głowie się nie zgadza. Gdyby były krótsze to kto wie, może i to by było :) Zawsze też klasyfikowałam je jako średnie, nie cienkie (przez porównanie z włosami innych osób. Można mieć dużo cieńsze.), ale i tak są niewiarygodnie lekkie. Także prawie wszystko się zgadza.
    Bardzo ważne jest to, z czego sama świadomie nie zdawałam sobie sprawy choć to robiłam – nie ma takiej opcji jak zostawienie tego typu włosów po prostu do wyschnięcia i już, idziemy w świat. Je trzeba jakoś ogarnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny post i wiele wyjaśnia. :) Jak czytałam Twój opis to myślałam sobie, że tak to wszystko się zgadza i dotyczy moich włosów, oprócz może jednej rzeczy- moje włosy schną raczej długo. Od niedawna używam czegoś w rodzaju odżywki b/s - tzn. po nakremowaniu rąk przeciągam jeszcze ręką po włosach i końcówkach. Chociaż nie jest to sposób idealny gdyż muszę to powtarzać bo po pewnym czasie włosy już nie wyglądają ładnie i znów fruwają. :) A czy Ty rozczesujesz włosy po koczku ślimaczku i czy efekt taki jak na zdjęciu prawym w 1 kolumnie utrzymuje się długo u Ciebie? Ja muszę raczej rozczesać włosy bo nie wygląda to dobrze, po nocy i teraz nie wiem czy czegoś źle nie robię; może to kwestia złego ich wiązania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, to zależy też jakiego kremu używasz, u mnie jakoś tak się składało, że każdy sklejał włosy i pierwsza z brzegu maska czy odżywka działała lepiej. Raczej nie rozczesuję tylko rozdzielam loki palcami, ale nie sugeruj się mną, jeśli u Ciebie rozczesywanie daje dobre efekty :) U mnie skręt trzyma się cały dzień i prawie nie słabnie, co jest bardzo fajne. Włosom wystarczy poświęcić trochę więcej czasu rano, ale za to cały dzień wyglądają.

      Usuń
  7. Po Twoim poście też zaczynam myśleć, że mam włosy wysokoporowe... do tej pory sądziłam, że są średnioporowe.. ale wiele rzeczy, które piszesz idealnie pasuje do moich włosów:D a Twoje włosy są bardzo ładne, szczególnie po użyciu odżywki b/s i wyglądają na bardzo zdrowe:)
    I po tym co piszesz to też mam wrażenie, że na blogach zawsze są idealne włosy, wiadomo, że każdy chce, żeby zaprezentować je i wyglądać jak najlepiej, ale w blogach o włosomanii chyba nie o to do końca chodzi;)
    A jak często myjesz swoje włosy? Nie wiem czy pisałaś w poście, jeśli tak to mi umknęło;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej blonde, obecnie co 2 dni (przed wakacjami było lepiej :)).

      Usuń
  8. Bardzo mądry, ciekawy i konkretny tekst... jakbym czytała o swoich włosach, z malutkimi wyjątkami. :)
    Jestem ciekawa czy po ścięciu ostatnich farbowanych partii (odległa przyszłość) nadal będzie do nich pasował Twój opis. Nie pamiętam jakie były w czasach swojej świetności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Ciebie może winna jest farba, u mnie z farbą czy bez włosy są w stanie wysokoporowatej nieświetności ;) Dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń
  9. Moim zdaniem to dobry pomysł, żeby pokazywać włosy w różnych sytuacjach, sama też nieraz fotografuję je na wietrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. hej, ja też mam takie włosy! długi czas obcinałam je na krótko własnie dlatego, że nie podobały mi się długie rozpuszczone.. zazdroscilam zawsze posiadaczkom włosów niskoporowatych (nie wiedzac, w czym tkwi sedno innych wlosów niż moje ;)). teraz znów zapuszczam, czytając i szukając sposobów odpowiedniej pielęgnacji i licząc, że także mogą być moim atutem ;)
    mam pytanie odnośnie odżywki, którą wygładzasz na sucho włosy - czy koniecznie musi być to odżywka zdefiniowana przez producenta jako "bez spłukiwania", czy też uzywasz w tym przypadku także odżywek do spłukiwania? zauważyłam, że na rynku nie ma zbyt wielu odżywek bez spłukiwania, które by się do czegoś nadawały.. będę wdzięczna za poradę!
    PS moje włosy są na razie za krótkie do zwijania ich w ślimaczka (do polowy szyi), ale już się nie mogę doczekać aż będę mogła je tak związać, włosy potem są przepiękne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez kilka lat nosiłam krótkie włosy z tego samego powodu :)
      Co do pytania to oczywiście nie, dla mnie to rozróżnienie na etykiecie (b/s - d/s) jest trochę sztuczne, generalnie b/s powinny być nieco lżejsze, a niestety w praktyce jest tak, że dają gorszy efekt, niż gdybyśmy skorzystali z odżywki d/s. Najlepiej nic nie sugerować, tylko spróbować samemu, ja wykorzystywałam nawet maski do włosów. A lubiłam kiedyś biało-czerwonego Loreala, teraz wspomnianą Isanę, a ostatnio nawet Kallosa ;)

      Usuń
  11. ale super post :) ja mam wlosy niskoporowate (tak mysle) ale w kwestii falowania podobne do twoich. myslalam ze "wyciagnelam" juz z nich wszystko co sie dalo- ale teraz widze ze chyba powinnam pojsc w stylizacje fal a nie na sile je rozczesywac i wygladzac- bo powstaje wlasnie taki efekt o jakim piszesz, odstajace krotsze wloski wygladaja na zniszczone. i za cholere nie moge koncowek dociazyc, mimo ze wlosy nie sa suche.
    jesli chodzi o no poo to ja juz ponad 2 miesiace myje glownie ziolami indyjskimi, zdarzylo mi sie myc maska glinkowa, mydlnica i maka z cieciorki (ale mi po mace we wlosach zapach utrzymyje sie do 2 myc pozniej wiec rezygnuje bo to dosc irytujace)
    jestem ciekawa jak twoje wlosy zareagowalyby na ziola, bo jak dla mnie to najlepsza metoda :) domywa oleje, przedluza swiezosc, mam mnostwo baby hair. teraz jak raz na jakis czas oczyszczam wlosy (zazwyczaj mydlem prowansalskim) to mam wrazenie ze detergenty domywaja je az do skrzypienia, podczas gdy ziola zostawiaja wlosy czyste, swieze ale bez pozbawiania ich tej naturalnej ochronnej warstwy. nie wiem jak to opisac, nie sa takie na wior wysuszone.
    poza tym wyprobuj koniecznie plukanki z lipy, jest taka sluzowata i cudownie nawilza :)
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Kasiu, witam w klubie bezszamponowców :) U mnie zioła ajurwedyjskie świetnie się spisują (szczególnie reetha), też zauważyłam, że zioła pozostawiają na włosie warstwę ochronną, a to jest efekt średni do osiągniącia detergentami. Ja po reethcie czy shikakai w ogóle nie używam odżywki, co mówi samo za siebie. Jeśli chcesz zobaczyć efekt, to w lipcu był na blogu post :) a lada dzień pojawi się o shikakai.
      Płukanka z lipy jest wspaniała do suchych włosów! Pozdrawiam Cię :)

      Usuń
  12. O jeny, ale genialny blog! Już czuję, że wypróuję wiele twoich przepisów! Jestem na etapie odstawiania szamponu. Zmusiło mnie do tego uczulenie na betainę kokamidopropylową + nasilone wypadanie włosów. Niestety większość szamponów, które nie zawierają BK albo mają w składzie SLSy albo są kosmicznie drogie... Ostatnio próbowałam niebieskiego Wardi Shana, ale przy moim codziennym myciu zdenkowałam go w miesiąc :P A kosztuje 40 zł i jak na szampon to dla mnie zdecydowanie za dużo.
    Dorzucam skład: Olive, Myrtle, Aloe(cactus), Laurel, Black cumin, perfume, purified water
    Bardzo przyjemny, odzwyczaiłam już trochę głowę od rypaczy, ale szamponik już zużyty a ja się zastanawiam co dalej... Włosy nadal przetłuszczają mi się w kosmicznym tempie i trochę boję się co-washa, raz już próbowałam i włosy po kilku godzinach znów były miejscami tłustawe... Doradziłabyś od czego powinnam zacząć? Troszkę się pogubiłam, tyle tu tych informacji... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, wygooglowałam Wardi Shan i mam wątpliwość, czy ten szampon nie jest zwykłym "rypaczem". Skład który podałaś to przykład prezentacji składu, w której producent pomija substancje pomocnicze, czyli m.in. detergenty. Spotkałam się już z tym kilka razy na etykietach i nie mam pojęcia, jak takie produkty trafiają do Polski.
      Ponadto w internecie są zdjęcia różnych wersji etykiet Ward Shan, na których są inne składy. Tutaj http://www.balbinaogryzek.pl/2013/01/wardi-shan-szampon-wzmacniajacy-cebulki.html#.Vi55D7cvfIU Balbina podaje jeszcze Sodium Lauryl Ether Sulfate. Jak dla mnie to jest mocny szampon.
      Co to znaczy, że włosy przetłuszczają Ci się w kosmicznym tempie? Bo jeśli mówimy o łojotoku, to radzę nie powierzać problemu naturalnym sposobom :( Jeśli myjesz włosy nie częściej niż raz dziennie, to można już od czegoś zacząć. Jeśli interesują Cię produkty gotowe, to możesz spróbować:
      - szamponu Low-Poo Yves Rocher
      - Kallosa Bluberry jako co-wash
      - szamponu Orientany (ale sprawdź, czy tam nie ma BK)
      - możesz też spróbować dodać do szamponu oleju: http://laxnax.blogspot.com/2015/03/agodzenie-mocnego-szamponu-olejem.html

      Z naturalnym sposobów:
      - oczywiście mycie włosów jajkiem
      - koniecznie choć raz spróbuj mycia włosów mąką żytnią, bo jest genialna
      - mycie reethą, shikakai
      - maska z glinki na skalp

      Do wszystkich tych sposobów znajdziesz posty na blogu :).
      Generalnie temat przetłuszczania włosów jest praktycznie niewyczerpany, po pierwsze łojotok może mieć przyczyny hormonalne, może wynikać z niedoboru witamin, kiepskiej diety, przyzwyczajenia włosów do mocnego oczyszczania. Są osoby, którym odstawienie samych SLSów pomogło, a co dopiero mycie włosów jajkiem czy glinką, ale po pierwsze nie jest powiedziane, że u wszystkich tak będzie, a po drugie okres przejścia może trwać nawet kilka miesięcy.
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  13. Weszłam i przeczytałam od A do Z :) Do tej pory "siedziałam" na blogach podobnych do prowadzonego przez Anwen. Twoj jest zupełnie inny, cudowny, promujący to co naturalne. Pokazujesz, że można zadbać o włosy bez tony tych sztucznych kosmetyków, nie tracąc na to góry pieniędzy. Moje wcześniejsze dbanie o włosy sprowadzalo się do tego, że musiałam kupić każdy zareklamowany szampon, każda odżywkę i maske. Skończyłam z tona kosmetyków w łazience, z których właściwie żaden nie pomógł mi uporać się z moimi włosami. A moje włosy są dokładnie takie jak Twoje. Kiedyś krecone i bardzo suche, wysokoporowate od samej cebulki aż do końcówki. Po ciążach loków juz nie ma, jest wielki puch, nie do ogarnięcia. Włosy cieniutkie, fruwajace i wyglądające na ogromnie zniszczone, z wieloma ubytkami na całej długości. Do tej pory nie wiedziałam, że można mieć takie włosy z natury. Ciagle myślałam, że są tak zniszczone, zastanawiałam się co robię źle, że wyglądają tak fatalnie. Jestem bardzo szczęśliwa, że trafiłam na Twojego bloga. Od tej pory myślę, że będzie już tylko lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Anonimku, co za zwłoka z odpowiedzią :D Ale i tak zapytam: i jak Ci idzie pielęgnacja, czy coś zaczęło się sprawdzać?
      A tam, "sztucznych kosmetyków" używam jak najbardziej (a naturalne składniki też nie są za darmo, miesięczny koszt szamponu z żółtka jest naprawdę wysoki). Mydło, żel pod prysznic z SLSem. Tutaj się nie pieszczę, ręce chcę mieć czyste. Zmieniłam pielęgnację tylko tam, gdzie taka standardowa się nie sprawdzała: czyli włosy, OCM do oczyszczania twarzy, olej pod maszynkę do golenia.

      Usuń
  14. Zgadzam się w 100%. Super blog.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dokonalam dzieki Twojemu blogowi przelomu w mojej pielegnacji wlosow, jest bombastycznie, wiec dziekuje za wszystkie wpisy i NIE PRZESTAWAJ PISAC!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję elcameleo za szturchnięcie, zaczynam przygotowywać post, do którego pisania nie mogłam się zebrać! Powodzenia

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz. Cenię Czytelników, którzy mają swój mały wkład w bloga. Jeżeli jesteś Anonimem, proszę, podpisz się imieniem lub nickiem :-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...