04 lutego, 2016

Niemoc monopolisty... O zaopatrzeniu w suszarki do włosów w PRLu



Cześć dziewczyny, miałam wstawić dzisiaj post o myciu włosów mąką gryczaną, gdyż przez cały styczeń wyrobiłam sobie już opinię na jej temat - wyrabiałam, wyrabiałam, aż w końcu nie chciało mi się fotografować efektu na włosach. Myślę, że post pojawi się jako niedziela dla włosów, więc spodziewajcie się go pod koniec tygodnia :)

Tymczasem mały przerywnik dołączający do cyklu Historia Pielęgnacji. W niedzielę sprzątałyśmy z babcią jej narożny regalik, który znajduje się na widoku i jest jak najbardziej w użytku, a mimo to na najniższej półce leżał stos gazet z przełomu 1989/1980 - i to jakby od tamtej pory nie ruszany, co nie najlepiej świadczy o mojej babci :D Przez jakieś trzy godziny oglądałyśmy jej starocie, ulubiony "Przekrój" i "Kobietę i życie". Było bardzo miło i serdecznie polecam wam taką chwilę z dziadkami, podczas której mogą przy wnukach powspominać lata młodości.

W jednym egzemplarzu "Kobiety i życia" wypatrzyłam artykuł Natalii Iwaszkiewicz, w którym chyba cała redakcja pozwoliła sobie poutyskiwać na niedobór tak ułatwiającego kobiece życie urządzenia, jakim jest suszarka do włosów. Dzisiaj należy do podstawowego wyposażenia każdego domu, w którym mieszka choć jedna kobieta (choć w czasach studenckich bywało i tak, że to ja pożyczałam suszarkę do moich męskich współlokatorów :)). Natomiast pod koniec lat 80. brak suszarek stanowił całkiem spory problem. Wiem, że część włosomaniaczek daje włosom schnąć naturalnie, ale myślę sobie też, że co innego mieć nieużywaną suszarkę w łazience, a co innego z konieczności planować przebieg całego dnia w taki sposób, by zimowym rankiem włosy były świeże i zupełnie suche.
O niedoborach i braku dewiz na surowce kosmetyczne pisałam Wam w artykule "Pachnące kłopoty Polleny-URODY". W przypadku suszarek największy problem stanowił brak możliwości produkcji silniczków. Ponadto wyprodukowane partie towaru musiały zostać uszczuplone, przez przymusowy eksport suszarek do innych krajów należących do ZSRR lub satelickich, w tym wypadku Bułgarii.

Na dole dołączam skan artykułu, a poniżej fragment opisujący perypetie przedsiębiorstwa "Polam-Farel" (od tej nazwy powstało określenie "farelka"; obecnie działa jako Philips Lighting Poland S.A. Oddział w Kętrzynie).

Do wyboru, do koloru 
"Ongiś na półkach sklepowych leżały suszarki do włosów. Było ich pod dostatkiem, do wyboru, do koloru. Od kilku lat pojawiają się na rynku z rzadka: czasem je gdzieś dowiozą, rzucą znienacka. Kto pierwszy wówczas, ten lepszy. Reszta odchodzi od lady z kwitkiem. 
Gdzie się podziały suszarki? Jedynym ich producentem w kraju są Zakłady Sprzętu Oświetleniowego "Polam-Farel" w Kętrzynie. Hanna Rekosz, zastępca dyrektora do spraw ekonomicznych tej fabryki przyznaje:
- Produkujemy trzykrotnie mniej suszarek do włosów niż przed ośmiu laty.
Powód? Po prostu nie ma armat... innymi słowy brakuje silników małej mocy, których jedynym z kolei producentem jest sosnowiecka "Silma". I tak koło się zamyka.
Jeszcze w 1980r. kętrzyński "Farel" wytwarzał 1 200 tys. suszarek rocznie. I to w zupełności pokrywało krajowe zaopatrzenie. Obecnie ledwo 380tys. sztuk, z czego w dodatku trzeba 25 tys. wysłać do Bułgarii, żeby wywiązać się z podpisanych kiedyś zobowiązań rządowych. To co pozostaje wsiąka w wygłodzony rynek bez śladu. Cztery, pięć razy tyle można ostrożnie, jak szacuje handel, sprzedać od ręki.
Gdyby nie ów dotkliwy brak silniczków, "Farel" mógłby od razu wytwarzać trzy razy więcej suszarek. Technicznie jest bowiem do tego przygotowany, dysponuje czterema taśmami produkcyjnymi. Z powodów o których wyżej pracuje tylko jedna."

Będzie to wyrób w europejskiej klasie...
 
"Inżynierowie myślą także o naszych skołowanych i często niedosuszonych głowach. Otóż w pierwszym kwartale tego roku rozpoczęto produkcję nowej suszarki (model SR 16 - przyp. moje). Będzie to wyrób w europejskiej klasie. Nieporównanie ładniejsza niż znane nam dotąd suszarki kętrzyńskie. To jest zasługa najlepszych bodaj w Polsce projektantów przemysłowych: ojca i syna Rutkowskich prowadzących od kilku lat swoją słynną "Formę".
SR-16, bo taki jest fabryczny symbol nowej suszarki, będzie jakościowo dużo lepsza od swoich poprzedniczek. Zmodernizowany silnik zapewnia jej czterokrotnie silniejszą moc. Najlepiej to zilustrować tak: tradycyjną suszarką suszyliśmy włosy około 20 minut. SR-16 skróci to zajęcie do 5 minut." 

Ruszyć na podbój Europy
 
"Kętrzyńscy konstruktorzy zapowiadają również nowy zestaw od pielęgnacji włosów  SRN-19 o mocy 800W, z bardzo wygodnym w użyciu tak zwanym obrotowym sznurem. Czasami takie cudo widzimy w rękach fryzjerek - jak dotąd były to suszarki zagraniczne.
Pozostaje odpowiedzieć na pytanie - skąd Farel zdobędzie silniki do nowych typów suszarek, biorąc pod uwagę niemoc monopolisty, czyli sosnowieckiej "Silmy"? Otóż kętrzyński Farel nawiążał kontakty z producentami silniczków w Hongkongu. Żeby robić z nimi interesy trzeba było stanąć do przetargu walutowego w Warszawie. Ten wysiłek i pewne wkalkulowane weń ryzyko powinno się stokrotnie opłacić. W tym roku Kętrzyn chce wyprodukować 75 tys. tych nowoczesnych suszarek, rozeznać rynek krajowy a jak wszystko dobrze pójdzie ruszyć potem na podbój Europy. No i bardzo dobrze."
Artykuł pochodzi z pisma "Kobieta i życie" z rocznika bodaj 1988, autor: Natalia Iwaszkiewicz


8 komentarzy:

  1. Jesteś! Tesknilam za Twoimi postami :D cierpliwie czekam na posta o myciu włosów kolejna mąką (nawiasem mówiąc, moja rodzina stwierdziła, że kompletnie mi odbiło na punkcie naturalnego mycia włosów i naturalnej pielęgnacji:p). Ja właśnie należę do tych osób,które nie używają suszarki. Moje włosy w źle po niej wyglądają i szybciej się przetluszczaja. Sama rozmawiałam z babcią o myciu włosów jajkiem, moja mama miała piękne długie włosy dzięki takiej pielęgnacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Na razie zapoznałam się dobrze z gryczaną, teraz przechodzę do mąki ryżowej jak i wody ryżowej. Czekam na jakiś feedback od Czytelniczek, które może też eksperymentują, bo jedna głowa to za mało, żeby to wszystko ogarnąć. Twój komentarz bardzo motywuje do częstszego pisania, mam nadzieję, że nie trzeba będzie tęsknić :D Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Ja wypróbowalam mycie mąką żytnia, szamponem z ciecierzycy wg Twojego przepisu, jajkiem i shikakai. Najlepiej sprawdziło się jajko - szkoda, że nie można używać go codziennie!

      Usuń
    3. Karolina, z jajkiem to różnie, mnie się zdarzało myć pod rząd, tylko koniecznie zrób mu obciążenie z oleju i gliceryny, powinno być OK, o ile nie masz bardzo zniszczonych włosów :)

      Usuń
    4. Haha dzięki! Spróbuję! Zrobię dzisiaj taki szampon z olejkiem ze słodkich migdałów,zobaczymy czy się sprawdzi :)

      Usuń
  2. Ale świetny post, nie miałam o tym pojęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nożyczki fryzjerskie to niezbędne narzędzie w rękach każdego fryzjera. Ich ostre ostrza umożliwiają precyzyjne cięcie włosów bez ich uszkadzania. Istnieją różne rodzaje nożyc, w tym te z długim lub krótkim ostrzem, które pozwalają na różne rodzaje cięć - od strzyżenia do modelowania. Wysoka jakość nożyc jest kluczowa dla uzyskania profesjonalnego efektu podczas fryzury.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lokówka to niezastąpione narzędzie w każdym salonie fryzjerskim. Przeznaczona do tworzenia pięknych, falujących lub kręconych loków we włosach, lokówka jest wyposażona w różnej średnicy wałki, co pozwala na osiągnięcie zarówno subtelnych, naturalnych fal, jak i efektownych, dużych loków. Dzięki regulacji temperatury, fryzjerzy mogą dostosować działanie urządzenia do rodzaju włosów klienta, gwarantując trwałe i profesjonalne efekty stylizacji.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. Cenię Czytelników, którzy mają swój mały wkład w bloga. Jeżeli jesteś Anonimem, proszę, podpisz się imieniem lub nickiem :-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...