Jakiś czas temu byłam bardzo ciekawa nowych szamponów Sylveco, ponieważ miałam nadzieję, że będzie to coś w rodzaju wzbogaconego o składniki pielęgnujące Babydream'a. Wodnista konsystencja Balsamu Myjącego zapowiadała, że szampon będzie naprawdę bardzo łagodny, tak delikatny, że część z nas pewnie miałaby problem umyć nim włosy :] Dla mnie to oczywiście plus.
Jednak nie wiem z jakiego powodu, szampon bardzo przesuszał mi włosy. Po trzech myciach odstawiłam go do szafki, czasami myjąc nim twarz.
Niecały miesiąc temu postanowiłam go reanimować. Mój plan był jeden i bardzo ogólny. Chciałam go przeciążyć składnikami okluzyjnymi. Wykorzystałam próbnie kilka produktów, dodając je prosto do butelki.
- 20 pompek olejku Alterra Migdał i Papaja
- 20 kropli gliceryny
Ku mojemu zdziwieniu temu jakże lejącemu szamponowi wcale nie zaszkodziła spora ilość olejów i humektantu. Nadal pienił się w tak samo mało intensywny sposób. Włosy - wreszcie wyglądały dobrze, nawet świetnie, przestały być suche i szorstkie, co baaardzo miło mnie zaskoczyło.
Nadal jednak niepokoiła mnie ta piana ;], więc po jakimś czasie dodałam następne składniki, licząc się z tym, że mogę już przesadzić:
- 10 pompek tej samej Alterry
- 2 łyżeczki glinki białej
- 4 łyżki oleju kokosowego w formie płynnej
- olejków eterycznych: jałowcowego, tymiankowego, lawendowego, szałwiowego (po 3 krople)
- 10 kuleczek mocznika
Pamiętajcie, że stężenie mocznika w kosmetykach nawilżających to do 10%, przy wyższych wartościach będzie złuszczał skórę.
Po takim obciążeniu piana wreszcie zaczęła się wycofywać i tworzyła się tylko przy wstrząsaniu i mocnym pocieraniu między rękami. Nowe Sylveco :] fantastycznie spisało się na włosach, wystarczy jedno mycie i włosy były czyste, bardzo lśniące, ale w ogóle nie straciły nawilżenia. Dla mnie jest to ważna kwestia, ponieważ mam włosy mieszane, suche na końcach - dlatego w ogóle ich nie myję, wszystkie specyfiki myjące (naturalne i szampony) stosuję tylko na skórę głowy.
Po takim obciążeniu piana wreszcie zaczęła się wycofywać i tworzyła się tylko przy wstrząsaniu i mocnym pocieraniu między rękami. Nowe Sylveco :] fantastycznie spisało się na włosach, wystarczy jedno mycie i włosy były czyste, bardzo lśniące, ale w ogóle nie straciły nawilżenia. Dla mnie jest to ważna kwestia, ponieważ mam włosy mieszane, suche na końcach - dlatego w ogóle ich nie myję, wszystkie specyfiki myjące (naturalne i szampony) stosuję tylko na skórę głowy.
Ponad rok temu zrobiłam podobny eksperyment, ale z Barwą Ziołową i olejem migdałowym. Przygotowałam wtedy porcję szamponu składającą się z:
- płaskiej łyżeczki Barwy
- 2 łyżek oleju migdałowego
Wszystko wymieszałam i wstrząsnęłam. Takie połączenie było znacznie łagodniejsze dla włosów i było to widać już przy pierwszym użyciu. Myślę, że można w ten sposób naprawić wiele słabych lub za mocnych dla nas szamponów, a zamiast oleju migdałowego wykorzystać olej słonecznikowy lub oliwę, gdyby jednak taka mieszanka była nieodpowiednia dla naszych włosów.
Wiem też, że niektóre dziewczyny negatywnie recenzują sklepowe szampony, które od początku są bogate w oleje, ponieważ "oblepiają im włosy" albo ich nie domywają. Cóż, tak też może być, więc miejcie to na uwadze, bo w zaproponowanych tu przepisach olejów jest naprawdę dużo w stosunku do detergentu. Warto sprawdzić taki szampon na jednej porcji. Myślę też, że znów dużą kwestię odgrywa tutaj technika mycia włosów. Sama widzę na sobie, jak wykorzystywanie naturalnych składników do mycia włosów zmieniło moją technikę, obecnie robię to znamiennie inaczej niż kiedyś.
W najbliższym czasie na blogu będzie mały przestój. Wiem, że czekacie na więcej przepisów z kuchennych składników. Niestety przygotowanie takiego postu zajmuje sporo czasu, obecnie mam trochę nerwowy okres, dlatego jeśli macie jakieś pytania odnośnie no-poo, jajek, mąki, mydlnicy, piszcie w komentarzach, w ciągu doby na pewno odpowiem.
Sposób fajny, ale ja i tak od prawie roku korzystam głównie z łagodnych szamponów. Teraz dopiero powoli wracam do silikonów w kosmetykach, więc tym samym zacznę sięgać po szampony oczyszczające od czasu do czasu.
OdpowiedzUsuńHej, a dla mnie te łagodne wciąż za mocne :] Ale muszę mieć jednak coś gotowego przy sobie, kiedy wyjeżdżam i nie ma czasu na miksowanie jajek ^.^
UsuńSzkoda, że tak działał u mnie było wręcz przeciwnie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to ekstrakt z miodu (chyba drugi w inci). Domowe maski z naturalnym miodem są już OK. Ale tak samo mam z aloesem, strasznie puszy włosy (tak było z maską NaturVital)
UsuńHej, wybacz za odkopywanie - po tym szamponie pieruńsko lecą mi włosy, a że kupiłam go, żeby powstrzymał ich wypadanie to niestety - dałam spokój po kilku użyciach i zapchanym sitku :( używam babydream, który jako jedyny nie sprawia, że przy spłukiwaniu "wyciągam" pasma.
OdpowiedzUsuńBędę testować Twoje metody - wielkie dzięki za bloga :)