Nie pokazywałam jeszcze żadnego szamponu z glinką, choć był już post o tym, w jaki sposób go robić i stosować. Glinki zazwyczaj używam na dwa sposoby. Błękitnej jako proszek do podbijania włosów, tworzenia objętości i układania fryzury. Natomiast bardziej delikatnych glinek używam jako składnik pasty do mycia włosów. Biała glinka świetnie ogranicza przetłuszczanie, więc warto spróbować! Dzisiaj pokażę ten drugi sposób.
Pasta składa się z:
- naparu z goździków (1 łyżeczka w filiżance)
- dwóch łyżeczek białej glinki
- 4 kropel gliceryny
Konsystencja powinna być dokładnie taka jak przy maseczkach, nie lejąca się i bardzo dobrze wymieszana. Gliceryna minimalnie uplastycznia pastę.
Nakładam ją tylko na skórę głowy i dokładnie masuję. Glinka szybko zasycha, więc tutaj trzeba się trochę pospieszyć. Na skórze powinna powstać biała skorupa, włosy mogą być matowe i usztywnione. Na pewno nie da się ich wyczesać :) Masaż nie powinien już trwać w momencie, kiedy cała pasta zaschnie. Z włosami trzeba się teraz delikatnie obchodzić, nie szarpać, nie ciągnąć. Można zostawić pastę na chwilkę albo od razu spłukać. Bardzo korzystne będzie płukanie w miękkiej wodzie (gotowanej przez kwadrans lub w deszczówce) albo roztworze octowym.
Zauważyłam, że regularnie stosowana zmniejsza przetłuszczanie się skóry głowy. Jest to jeden z powodów, dla którego warto się nią dłużej zainteresować.
Niestety włosy po glinkach są nieco sztywne i matowe. Za to zyskują sporo w objętości i stosowanie ich w tym celu to dobry pomysł. Ich właściwości pielęgnacyjnych nie należy rozszerzać dalej niż na skórę głowy - na długości nie mają. większego zastosowania poza tym, że oczyszczają włosy i dodają objętości.
Jeżeli chcemy pozbyć się sztywności i matu, lepszą opcją jest taki zabieg:
Jeżeli chcemy pozbyć się sztywności i matu, lepszą opcją jest taki zabieg:
- nałożenie na długość włosów treściwej maski
- nałożenie pasty na samą skórę głowy
Wtedy dbamy o skalp i nawilżamy/impregnujemy końce.
Dawniej, kiedy nie mogłam się przekonać do zaschniętej skorupki na czubku głowy, obsypywałam białą glinką skórę, delikatnie zwilżałam ją naparem ziołowym pryskanym atomizerem i potem dokładnie zmywałam całość. Nie trzeba się spieszyć zanim pasta zdąży zaschnąć i mam wrażenie, że łatwiej nakładać suchy proszek niż pastę. Ten sposób też warto wypróbować, dostosujcie go według swojego uznania :)
Glinki stosuję regularnie, ponieważ dobrze działają na skórę głowy. Eksperymentuję z dodawaniem ich do innych składników i post na ten temat jest w przygotowaniu :)
Oj tak glinki bardzo usztywniaja;)
OdpowiedzUsuńO, goździki :) glinki białej miałam trochę, ale zużyłam na ryjek, tak to pewnie bym spróbowała tego sposobu :) można by tu wykorzystać tą metodę "na ananasa", żeby właśnie włosy na długości zostawić w spokoju :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam glinki, ale czytałam tyle dobrych opinii, że chyba kiedyś po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńSwego czasu używałam glinki w pielęgnacji włosów. Faktycznie włosy się usztywniają ale mają znacznie większą objętość. Teraz mam w planach nakładanie glinki właśnie tylko na skalp :)
OdpowiedzUsuńFajny przepis :-). Ja się akurat nie bawię w takie rzeczy.
OdpowiedzUsuńProszę uważać na suchą glinkę- nie wolno jej wdychać! Pozdrawiam, blog jest bardzo ciekawy:)Rafał
OdpowiedzUsuńGlinkę bardzo lubię do wielu celów - maseczek do twarzy, mycia włosów (rzeczywiście usztywnia, ale czyści) i mycia zębów. Czyści delikatnie, ale skutecznie!
OdpowiedzUsuń